Plagi egipskie nad warszawskim parkietem

Trudno się oprzeć wrażeniu, że nad naszą giełdą od dłuższego czasu wisi klątwa, w wyniku której spadają na nią kolejne plagi. Oprócz tych globalnych część fundujemy sobie sami i te właśnie wydają się najbardziej dotkliwe.

Aktualizacja: 06.02.2017 20:36 Publikacja: 09.08.2015 07:49

Plagi egipskie nad warszawskim parkietem

Foto: Bloomberg

Po dziesięciu sesjach mozolnego dźwigania się z niedawnego spadku do dolnego ograniczenia kilkuletniego trendu bocznego WIG20 kolejny raz został znokautowany. Po raz kolejny za sprawą banków, a raczej po raz kolejny za sprawą polityków.

Nie zapomnimy o bankach

Miniony czwartek przyniósł drugie w ciągu zaledwie kilku dni tąpnięcie indeksu o 2,8 proc. Jego konsekwencją był powrót poniżej 2200 punktów i otwarcie drogi do ponownego testowania dołka. Trudno zakładać, że inwestorzy uwierzą w deklarację skorygowania przez Senat zapisów ustawy w sprawie pomocy zadłużonym we frankach. Nawet jeśli do tego dojdzie, „korektę" będzie musiał zatwierdzić nowo zaprzysiężony prezydent, który obiecywał jeszcze bardziej radykalne rozwiązania frankowego problemu. W kolejce czeka też jeszcze propozycja obciążenia banków specjalnym podatkiem, która także niebawem może zacząć się konkretyzować, a przynajmniej zacznie o niej być głośniej. A o polskich bankach już jest wystarczająco głośno, skoro nawet szef Europejskiego Banku Centralnego pozwolił sobie na komentarz w tej sprawie, wyrażając zaniepokojenie z powodu możliwych konsekwencji przyjętej ustawy i dla stabilności sektora i dla polskiej gospodarki.

W czwartek najgłośniej wypowiadali się jednak inwestorzy. WIG Banki jednego dnia stracił 5,9 proc. i znalazł się na poziomie dołka z 27 lipca, a jednocześnie najniżej od lipca 2013 r. Od majowego szczytu oddalił się już o ponad 21 proc. Nadal aktualny jest scenariusz zejścia wskaźnika jeszcze niżej, w okolice 6000–6100 punktów, a jego dalsze losy będą zależały od stopnia restrykcyjności zapowiadanych podatkowych obciążeń.

Warto zauważyć, że kurs akcji PKO zniżkuje od lutego 2014 r., tracąc niemal 40 proc. i docierając do poziomu najniższego od prawie czterech lat. Warto także zwrócić uwagę, że w tym czasie zyski największego polskiego banku utrzymują się na bardzo wysokim poziomie, podobnie jak wynik całego sektora bankowego. Z punktu widzenia polityków to argument za tym, by wreszcie zapłaciły frycowe za te nieprzyzwoite wyniki. Problem w tym, że to frycowe może sporo kosztować i klientów, i gospodarkę, o inwestorach nie wspominając.

Surowce też nam nie pomagają

W czołówce przecenianych w czwartek walorów znalazły się też akcje KGHM. W dłuższym horyzoncie to właśnie sektor surowcowy najmocniej negatywnie wpływa na sytuację WIG20. Papiery miedziowego kombinatu w ciągu ostatnich 12 miesięcy staniały o prawie jedną trzecią. Rolę usuniętych ze składu blue chips walorów JSW przejęły akcje Bogdanki, które od sierpnia ubiegłego roku straciły ponad połowę wartości. Patrząc na sytuację na giełdach towarowych, trudno o optymizm na najbliższe miesiące. Przeciw powstrzymaniu negatywnych tendencji na rynku ropy naftowej i miedzi przemawia wiele argumentów, poczynając od kondycji globalnej gospodarki, chińskiego pogłębiającego się spowolnienia, poprzez presję czynników podażowych szczególnie mocno działających w przypadku ropy, po perspektywę umocnienia się dolara, w związku ze zbliżającym się zaostrzeniem polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną.

Notowania kontraktów terminowych na miedź od sierpnia ubiegłego roku poszły w dół o 28 proc. i znajdują się na poziomie najniższym od sześciu lat. Nic nie zapowiada zmiany trwającej od lutego 2011 r. tendencji spadkowej. Akcjom KGHM nie pomaga nawet niedawna zapowiedź polityków PiS, dotycząca zniesienia podatku od wydobycia. Wokół tego pomysłu także wciąż trwa zamieszanie. Przed wyborami na ulgę nie ma raczej co liczyć. Najnowsza deklaracja Pawła Szałamachy o możliwości zniesienia obciążenia już od drugiego kwartału przyszłego roku stoi w sprzeczności z niedawną zapowiedzią innego posła PiS, mówiącą o 2017 r. jako najbliższym możliwym terminie wprowadzenia zmian. W czwartek akcje KGHM poszły w dół o ponad 5 proc., z trudem broniąc się przed spadkiem poniżej 90 zł.

Na szczęście taniejąca ropa naftowa nie tylko nie szkodzi naszym spółkom paliwowym, ale wręcz napędza hossę na papierach PKN Orlen i PGNiG, które w czwartek ustanawiały kolejne historyczne rekordy notowań.

WIG20 w niechlubnym towarzystwie

Korelacja indeksu naszych największych spółek ze wskaźnikiem obrazującym koniunkturę na rynkach wschodzących nie podlega dyskusji. Można nawet powiedzieć, że to ona w głównej mierze determinuje zachowanie WIG20 w dłuższym horyzoncie, a takie wydarzenia jak demontaż systemu emerytalnego czy obecne zawirowania polityczne jedynie tę korelację uwydatniają. Ostatnio na tyle skutecznie, że nie tylko negatywnie wyróżnia się on na tle emerging markets, ale wręcz konkuruje z najgorszymi. W horyzoncie ostatnich trzech miesięcy ustępuje on pod względem skali spadku jedynie Moskwie i Atenom, a dorównuje Szanghajowi i indeksowi surowców CRB.

Warszawa z lepszej strony

O tym, że Polska nie jest zagrożona niewypłacalnością, jak Grecja, nie jest na skraju recesji, jak Chiny, a nasza gospodarka nie jest zależna od cen surowców, jak rosyjska, świadczy zachowanie wskaźników małych i średnich spółek. To one zdają się znacznie lepiej odzwierciedlać gospodarcze fundamenty niż branżowo i politycznie skażony WIG20. Spojrzenie na mWIG40 i sWIG80 plasuje nas w zupełnie innym świecie, co z kolei najlepiej widać z perspektywy zmian wartości od początku roku. Z tego punktu widzenia oba nasze wskaźniki skutecznie rywalizują ze światowymi liderami, wśród których znajdują się zarówno przedstawiciele emerging markets, jak i całkiem dojrzałe indeksy z Paryża, Frankfurtu czy nowojorski Nasdaq. Choć porównywanie sWIG80 czy mWIG40 z DAX może budzić zastrzeżenia, jednak korelacja jest w tym przypadku faktem. Nieco gorzej nasze wskaźniki wypadają w konfrontacji z mDAX czy sDAX.

Choć czwartkowe tąpnięcie w poważnym stopniu dotknęło także wskaźniki małych i średnich firm, nie spowodowało drastycznego pogorszenia ich sytuacji technicznej. mWIG40 po 10-proc. rajdzie, trwającym od początku lipca, przedostał się w środę powyżej 3900 punktów. W czwartek zdołał obronić się przed spadkiem poniżej 3800 punktów, zachowując szanse na kontynuację wzrostowej tendencji, gdy tylko sytuacja wokół banków nieco się ustabilizuje. Indeks mocno odczuł niemal 19-proc. spadek notowań Getin Noble Banku i 13,5-proc. zniżkę Banku Millennium, dwóch instytucji, które mogą najbardziej ucierpieć na frankowych rozwiązaniach. Mimo to stracił „tylko" 2,3 proc., a więc wyraźnie mniej niż WIG20. W przypadku obu banków w trakcie sesji spadki były znacznie większe niż na zamknięciu, a potężne obroty mogą sygnalizować chęć kupowania przecenionych walorów, co dawałoby nadzieję na powstrzymanie negatywnej tendencji.

Chiny i Fed w centrum uwagi

W najbliższych dniach uwagę inwestorów przyciągać będą dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych i Chin. W tym pierwszym przypadku istotne będą nie tylko informacje o stopie bezrobocia i liczbie nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym, ale także kolejne, jak wtorkowe, dotyczące wydajności pracy i jednostkowych kosztów pracy, czy piątkowe, o dynamice produkcji przemysłowej i wykorzystaniu mocy produkcyjnych. Na Wall Street widoczna jest coraz większa nerwowość przed wrześniowym posiedzeniem Fedu. Inwestorzy na każdą informację reagują żywiołowo, czego przykładem były silne wahania indeksów w minioną środę oraz spory czwartkowy spadek. Z podobną huśtawką nastrojów prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia w kolejnych tygodniach.

Niemal na pewno emocji dostarczać będzie parkiet w Szanghaju, gdzie mimo zaangażowania ogromnych środków na rynkowe interwencje indeksy wciąż pozostają na poziomie niezbyt oddalonym od niedawnych dołków. Bodźców do zmian dostarczą sobotnie dane o handlu zagranicznym, niedzielne o inflacji, poniedziałkowe dotyczące wartości nowych kredytów i podaży pieniądza oraz środowe o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i inwestycjach w aglomeracjach. Reakcji należy się spodziewać głównie na rynkach surowcowych.

[email protected]

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę