0,8 proc. to udziały w rynku wtórnym akcji Noble Securities w okresie od stycznia do końca sierpnia. Czy to poziom, który was zadowala i jest na miarę waszych możliwości?
Z pewnością nie jest to jeszcze wynik na miarę naszych ambicji i możliwości. Widzimy potencjał do wzrostu, jednak trudno tu składać deklaracje, jak duże udziały możemy uzyskać. Warto podkreślić, że rynek wtórny jest bardzo wymagający i nawet wyższe udziały nie gwarantują rentowności biznesu. Niestety, jest to problem, z którym boryka się niemal cała branża maklerska. Nie zapominajmy o wysokości obrotów na giełdzie, czyli wielkości rynku, o jakim mówimy. Brokerom w obecnej sytuacji rynkowej niezwykle ciężko jest zarabiać na tradycyjnej brokerce. Noble Securities od wielu lat stawia na nieco inny model biznesowy i nie opiera swojej działalności głównie na rynku wtórnym. Oferujemy naszym klientom różne produkty i usługi, ale szczególnie stawiamy na rynek obligacji korporacyjnych. Istotna część ofert trafia do inwestorów indywidualnych.
Wspomniał pan, że większość brokerów nie zarabia na rynku wtórnym akcji. Czy w tym gronie jest również Noble Securities?
Tak jak wspomniałem, w naszym modelu biznesowym nacisk został położony na inne obszary. W efekcie wpływ rynku wtórnego na wynik domu maklerskiego jest ograniczony, ale faktycznie jest to rynek bardzo wymagający i trudno o rentowność.
Jak więc w tym kontekście patrzy pan na to, co robią wasi konkurenci? Ostatnio DM PKO BP wyszedł z promocją do klientów i oferuje im handel akcjami przy stawce 0,17 proc. Czy wy planujecie jakoś odpowiedź na ten ruch? Chcecie się włączyć w walkę o klientów?