Drożało wszystko, ale szczególnie silnie rosły notowania deweloperów, banków i domów maklerskich – spółek, które były głównymi beneficjentami stymulusu ogłoszonego przez Pana Gongshenga, prezesa Ludowego Banku Chin. Jego głównym celem wydaje się wymuszenie ożywienia akcji kredytowej m.in. przez obniżenie oprocentowania wartych łącznie ponad 5 bln USD kredytów hipotecznych. Pakiet został oparty na pierwszych od 2015 r. jednoczesnych obniżkach krótkoterminowej stopy repo (o 20 pkt baz., do 1,5 proc.) i stopy rezerw obowiązkowych (do 1 proc.), tej drugiej do poziomów najniższych od 2018 r. Poluzowane zostały wymogi dotyczące wkładu własnego na drugie mieszkanie (z 25 proc. do 15 proc.).

Wymienione wyżej działania, szczególnie że zostaną uzupełnione wsparciem dla rynku akcji (pożyczki dla inwestorów instytucjonalnych), dokapitalizowaniem banków i zmianami regulacji, z pewnością stanowią oddech dla poturbowanego rynku chińskiego i pomogą mu uratować kwartał, który do września zapowiadał się bardzo słabo. Bank centralny zrobił więcej, niż oczekiwał rynek, zdaniem ekonomistów umożliwił być może realizację celu wzrostu na poziomie 5 proc. w 2024 r. Wszystko to będzie dawało pozytywny impuls giełdom chińskim w najbliższych dniach.

Obawiamy się jednak, że podobnie jak w okresie marzec–kwiecień może się on wyczerpać dość szybko. Wówczas decydowaliśmy się na zwiększenie alokacji w Azji, licząc na to, że za wsparciem w polityce monetarnej pójdzie stymulacja fiskalna. Ta jednak wciąż nie nadeszła, według szacunków zachodnich instytucji tegoroczne łączne wydatki rządu centralnego i samorządów mogą być niższe niż ubiegłoroczne. Choć ważne postaci chińskiej polityki i gospodarki, spośród których pewnie najważniejszą jest Pan Gongsheng, wydają się dostrzegać ryzyko związane z deflacją i słabością popytu konsumpcyjnego, coraz więcej wskazuje, że dla „cesarza” Xi Jinpinga istotniejsza jest realizacja celów politycznych. Czas na oceny przyjdzie za kilka lat, gdy poznamy efekty skoncentrowania olbrzymiej większości wysiłków polityki gospodarczej w zaledwie trzech sektorach – półprzewodników, samochodów elektrycznych oraz energii odnawialnej. Na razie jednak ocena ostatniej fazy jego rządów, w której cała władza skupiona w jego rękach, a większość prorynkowych polityków (w szczególności Li Keiquang) została zepchnięta na margines, musi być negatywna.

Ostatnie wzrosty wykorzystamy, by średnio udaną półroczną przygodę z akcjami chińskimi zakończyć przy wyższych stopach zwrotu, wciąż uważając, że bank centralny nie rozwiąże problemów tamtejszej gospodarki ostatnimi działaniami ani kolejnymi cięciami stopy rezerw obowiązkowych – nie brak podaży, ale brak popytu hamuje akcję kredytową.