Trzeba przyznać, że ryzyka dla Kraju Kwitnącej Wiśni zrealizowały się w sposób niespotykanie widowiskowy i gwałtowny. Wydaje się, że nie byłoby zbytnią przesadą stwierdzenie, że byliśmy w pewnym stopniu świadkami zjawiska „flash crash”. Z punktu widzenia inwestorów szukających okazji, nasuwa się zatem naturalne pytanie, czy japoński rynek akcji ponownie stał się godny do obserwowania?

Awersja do ryzyka

Przypomnijmy, że od początku roku nasze nastawienie do Japonii pozostawało negatywne – wśród obaw wskazywaliśmy między innymi niepokojące tempo depracjacji jena, które w końcu miało zmusić Bank Japonii do interwencyjnego zacieśnienia polityki monetarnej. Tak też się stało, dodatkowo wydarzenie to zbiegło się to w czasie z długo wyczekiwanym „pivotem Fedu”, co mogło wywrócić do góry nogami chętnie stosowaną w ostatnich czasach przez hedge funds strategię „carry trade”. Oliwy do ognia dolał globalny wzrost awersji do ryzyka uruchomiony przez wyjątkowo słabe dane z amerykańskiego rynku pracy. Obawy o recesję w największej gospodarce świata w szczególności odbiło się negatywnie na tych rynkach, gdzie „sprężyna” była naciągnięta najbardziej.

Zwyciężyło corporate governance

Zwracamy jednak uwagę, że przypadku rynku japońskiego nastąpiła w ostatnich latach jedna zasadnicza zmiana – podniesienie jakości corporate governance, a tym samym przejrzystości spółek. Przez lata rynek japoński omijany był przez inwestorów zagranicznych szerokim łukiem, między innymi ze względu na niskie pokrycie analityczne spółek. Okazuje się, że przed 2020 r. w gronie małych i średnich spółek zaledwie połowa znajdowała się pod okiem analityków sporządzających dla nich rekomendację. Od tego czasu statystyka ta uległa znaczącej poprawie. Przede wszystkim dzięki temu rynek japoński został „odczarowany”, a szerokość obserwowanych na nim wzrostów stała się ponadprzeciętnie wyższa w porównaniu do innych rynków akcji.

Wtorkowe dynamiczne odbicie w górę jest dowodem na to, że paniczna reakcja była niewspółmierna do faktycznych ryzyk. Uważamy, że ten widowiskowy rollercoaster, który wymazał niemal całość tegorocznych wzrostów sprawia, że kierunek japoński ponownie staje się ciekawy. Wskaźnik ceny do prognozowanego zysku w przypadku indeksu Topix spadł z okolic wieloletniej średniej na poziomie 15 do około 13. Dla porównania warto wspomnieć, że dla indeksu S&P 500 wartość tego wskaźnika znajduje się nadal w okolicach 20.