Widząc reakcje rynkowe po inauguracji Donalda Trumpa chyba można powiedzieć, że mamy z dużej chmury mały deszcz?
Patrząc na tematy, które najbardziej interesują rynek, czyli cła, to faktycznie można mówić o dużym spokoju. Nie ma bowiem dużych ceł od pierwszego dnia urzędowania Trumpa, a tego przecież rynek się obawiał i wyceniał taki scenariusz, szczególnie poza Stanami Zjednoczonymi. Największe obawy trochę więc zostają odłożone w czasie i też nie są one już aż tak duże. Potencjalne cła mogą bowiem okazać się niższe niż wcześniej można było się spodziewać. Też nie wiadomo dokładnie, kiedy ewentualnie mogłyby wejść w życie. Stąd też ta rynkowa ulga w ostatnich dniach.
Czy jednak też nie weszliśmy w okres, w którym rynek będzie żył od plotki do plotki?
Dokładnie tak będzie. To nie będzie przypominało patrzenia w kalendarz makroekonomiczny, dzięki któremu wiemy co i kiedy zostanie opublikowane. W przypadku Donalda Trumpa nikt tak naprawdę nie wie, co, gdzie i kiedy się pojawi. Z tego Trumpa znany był już jednak w czasie pierwszej prezydentury. Trzeba więc przygotować się na szybkie rynkowe ruchy. W odróżnieniu od pierwszej prezydentury też trzeba pamiętać, że teraz działania Trumpa będą miały inne pole rażenia. Zmienności więc nie powinno nam zabraknąć.
Jak ta nowa rzeczywistość ma się do twojego niedźwiedziego nastawienia? Czy ono się zmieniło?
Ostatnio rozmawialiśmy głównie o indeksie WIG20 i on zaliczył od szczytu spadek o 20 proc. Historia pokazuje, że nasz indeks ma tendencję do bronienia tej umownej granicy bessy i zazwyczaj odbija od niej 10–15 proc. Obecnie mamy powtórzenie takiego schematu. Na razie więc nie mam podstaw do tego, by zmieniać swoje podejście. Gdyby WIG20 osiągnął jeszcze wyższe poziomy, to dopiero wtedy trzeba byłoby to skorygować. Na razie nasz rynek trzyma się historycznych zależności.
Czyli te wzrosty, które obserwujemy na naszym rynku od początku roku, nie robią wrażenia?
Zdecydowanie nie. Już wcześniej sprawdziłem te historyczne zależności. Powiem więcej: do tej pory nie było takiego przypadku, by WIG20 po dużym spadku, a później odbiciu w górę, nie wrócił z powrotem do spadków. Oczywiście nie wykluczam tego, że może być teraz inaczej, ale aby tak się stało, musi faktycznie wydarzyć się coś nieoczekiwanego.