Michał Masłowski, SII: Zagraniczne spółki na celowniku inwestorów indywidualnych. Dlaczego są warte uwagi?

Amerykańskie spółki powszechnie płacą kwartalną dywidendę, można więc zbudować portfel, który co miesiąc będzie generował przepływy finansowe. To w Polsce jest nie do pomyślenia – mówi Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Publikacja: 15.07.2024 16:53

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z parkietu” był Michał Masłowski , wiceprezes

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z parkietu” był Michał Masłowski , wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Foto: parkiet.com

Od tygodnia na Global Connect są akcje dziewięciu kolejnych amerykańskich gigantów. Łącznie na Global Connect jest już 25 spółek, mamy Alphabet, Amazon, Apple, JPMorgan czy Metę, nawet Nvidię. Czy Global Connect to jest dobry kierunek, by inwestować w zagraniczne spółki? I czy ta platforma giełdy ma potencjał?

Global Connect zanotowała w pierwszym półroczu blisko 8 mln zł obrotów, to zbliżony poziom do obrotów dziennych na przeciętnej spółce, nawet nie z WIG. A przypomnijmy, że polska giełda w porównaniu z giełdami zagranicznymi i tak nie jest dużym rynkiem, więc przyznam szczerze, że patrzę na Global Connect z dużym zdziwieniem, bo nie wygląda, jakby ten pomysł w Polsce chwycił.

Jaki może być powód tego braku popularności platformy do kupowania zagranicznych spółek?

Nad tym pytaniem możemy się zastanawiać, ale gdy rozmawiamy z przedstawicielami biur maklerskich, a także z innymi inwestorami, to wydaje się, że pomysł jest trochę spóźniony. Każdy inwestor polski, który chce inwestować za granicą, może to swobodnie robić od lat za pomocą oferty polskich biur maklerskich. W 2018 roku, czyli sześć lat temu, polskie biura maklerskie wprowadziły do swojej oferty inwestowanie na rynkach zagranicznych, od tego czasu regularnie te oferty rozszerzają, spadają opłaty, są wprowadzane udogodnienia podatkowe. Można więc powiedzieć, że ta ścieżka jest przetarta i oto nagle giełda wprowadza Global Connect. Gdy ktoś chciał inwestować za granicą, to już inwestuje. Proszę zwrócić uwagę, że kilka bardzo znanych dużych biur maklerskich w ogóle Global Connectu nie wprowadziło do oferty.

Tematem naszej rozmowy dzisiaj nie jest jednak sama Global Connect, tylko akcje zagranicznych spółek. Jedną z zasad inwestowania jest, żeby inwestować w to, co się rozumie i co się zna. A tutaj mamy spółki wielkich firm, które są zarządzane z zagranicy, które trudno tak szczegółowo śledzić, możemy mieć także barierę językową i trudności ze zrozumieniem dokumentów spółki. Jaka powinna być strategia, czy warto ponosić to ryzyko?

Na wzrost zainteresowania Polaków zagranicznymi spółkami wpływa spadek kosztów, a także powszechna edukacja. Coraz więcej osób wie, że powinno się zainteresować inwestowaniem za granicą. To faktycznie jest na drugim końcu świata, może być bariera językowa, jest inne prawodawstwo, inny reżim podatkowy, na co trzeba uważać, żeby się nie wpędzić w problemy podatkowe w Polsce. To są oczywiście wady, ale są też zalety. To są ogromne spółki, często globalne, które są o wiele mniej narażone na ryzyka upadłości. Nawet duże polskie spółki są wciąż maluchami w skali świata, są też dużo bardziej podatne na cykle koniunkturalne. Inwestowanie w zagraniczne spółki daje też możliwość dywersyfikacji walutowej w myśl zasady, by nie wszystkie pieniądze, które posiadamy, trzymać w polskim złotym, nawet gdy zarabiamy w polskim złotym i tutaj mamy nieruchomości. Od lat jesteśmy przyzwyczajeni do inwestowania na polskiej giełdzie, mimo to warto rozważyć posiadanie części portfela w walutach zagranicznych. Wreszcie, kolejnym argumentem jest dywersyfikacja globalna, w szczególności patrząc na to, w jakim żyjemy otoczeniu geopolitycznym, gdy za naszymi granicami toczy się wojna, może znowu warto rozważyć zainwestowanie części oszczędności gdzieś na drugim końcu świata, to bardzo istotne. I jest jeszcze bardzo istotny czynnik, możliwość zbudowania portfela ze stałymi przewidywalnymi przepływami finansowymi. Amerykańskie spółki powszechnie płacą kwartalną dywidendę, gdy u nas w Polsce robi to tylko jedna spółka. Można więc zbudować sobie portfel, który co miesiąc będzie nam generował jakieś przepływy finansowe. To w Polsce jest nie do pomyślenia.

Plusem jest ta stałość płacenia dywidend, jest takie powiedzenie wśród inwestorów, że dywidenda z Coca-Coli jest tak pewna i stała, jak to, że jutro wstanie słońce. W Polsce, mimo że trochę spółek zbudowało sobie już te historie płacenia dywidend, wciąż różnie bywa, ponieważ te spółki są jeszcze umiarkowanie małe, więc bardziej podatne na wahania na cykle koniunkturalne i przy jakimś kolejnym załamaniu gospodarczym będą musiały wstrzymać płacenie dywidendy. W Stanach to jest na zdecydowanie innym poziomie, tamten rynek kapitałowy jest od ponad stu lat wryty w codzienność gospodarczą, historia płacenia dywidend jest na nieprawdopodobnym poziomie. Są spółki, które od kilkudziesięciu lat płacą regularnie kwartalną dywidendę. Spółki biją się o to, żeby zostać arystokratą dywidendowym, w Polsce to niewyobrażalne. Choćby z takiego powodu warto się przynajmniej zainteresować, a dożyliśmy czasów, że to jest umiarkowanie łatwo dostępne. Nie trzeba dysponować setkami tysięcy złotych, żeby inwestować za granicą.

Jaka jest różnica między inwestowaniem w akcje a w ETF-y?

To nie są lepsze i gorsze rodzaje inwestycji, tylko – inne. ETF siłą rzeczy zapewniają nam dużo większą dywersyfikację. Gdy kupimy akcje jednej spółki, zawsze może się okazać, że za dwa lata będzie bankrutem, nawet na stabilnym rynku amerykańskim, gdzie jest wiele spółek „too big to fail”. Mimo wszystko nie wiadomo, czy spółki, które są dzisiaj największe, jak choćby Amazon, za 10–20 lat nie będą miały problemów. Ryzyko pojedynczej spółki jest zawsze duże, a inwestorzy odrobili lekcje i kupują ETF-y, bo te zapewniają fantastycznie dywersyfikację na rynku globalnym. Są takie instrumenty, w których mamy kilka tysięcy spółek .Wracając do rynku polskiego, tutaj z kolei cieszy się dużą popularnością inwestowanie w akcje, bo jesteśmy blisko tego rynku, mamy te spółki na radarze, możemy pójść na walne, zapytać prezesa zarządu, pojechać na konferencję Wall Street i złapać tego prezesa przy kawie. Zalet inwestowania w Polsce jest dużo, ale inwestorzy wiedzą, że powinni się dywersyfikować globalnie, kupują te ETF-y na rynki globalne i to widać w naszych badaniach.

Inwestycje
Atrakcyjne oprocentowanie tylko dla lokat w euro i dolarach
Inwestycje
Trzy cięcia stóp procentowych w USA jeszcze w tym roku. „Fed spanikuje”
Inwestycje
Coraz bogatsza globalna oferta. Akcje gigantów trafiły na GPW
Inwestycje
My idziemy na zagraniczne rynki, a zagranica do nas
Inwestycje
Polscy inwestorzy wciąż zwiększają aktywność na rynkach zagranicznych
Inwestycje
Co dalej po przyjęciu ustawy o ochronie sygnalistów?