Emil Łobodziński, BM PKO BP: Hossa aktualna, ale z większą zmiennością

Rynki europejskie najgorsze mogą mieć już za sobą. W krótkim okresie inwestorzy będą żyli teraz wynikami spółek w Stanach Zjednoczonych i tym, jak zapatrują się one na przyszłość – wskazuje Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w Biurze Maklerskim PKO BP.

Publikacja: 02.07.2024 18:34

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO B

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP.

Foto: parkiet.tv

Patrząc na to, co działo się ostatnio na rynkach, chyba można mówić o rynkach dwóch prędkości. Europa w czerwcu doświadczyła korekty spadkowej, podczas gdy indeksy w USA wciąż są blisko historycznych szczytów.

Faktycznie, słabość Europy była nieco zaskakująca. Widać ją było już w maju, a szczególnie została uwidoczniona w czerwcu. Głównym powodem tego są oczywiście wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego i w konsekwencji rozpisanie przedterminowych wyborów we Francji. Przez to także rynek francuski był najsłabszy w ostatnim czasie.

Rynek oczywiście najbardziej obawia się niepewności. Po pierwszej turze wyborów we Francji co prawda praktycznie wiadomo, kto będzie zwycięzcą, ale znakiem zapytania jest to, jakie rozmiary będzie miało to zwycięstwo i czy pozwoli zwycięzcom rządzić samodzielnie. Uważam jednak, że wynikający z tego okres słabości rynków w Europie raczej zbliża się ku końcowi.

Mówiąc o rynkach globalnie, powiedziałbym nawet, że mieliśmy rynki trzech prędkości. Na rynku amerykańskim, który jest najważniejszy, były zwyżki, Europa spadała, a rynki wschodzące praktycznie stały w miejscu.

Skoro rynek amerykański jest najważniejszy, poświęćmy mu chwilę. Nadal wiodącym tematem jest w jego przypadku czekanie na pierwszą obniżkę stóp procentowych?

Tak. To jest najważniejszy czynnik. Rynek cały czas szuka argumentu do tego, aby obniżki pojawiły się „szybciej niż później”. To widać po interpretacji różnych danych i z perspektywy rynku akcji jest to dobra wiadomość. Fed co prawda na ostatnim posiedzeniu zrewidował swój pogląd dotyczący tego, ile obniżek stóp procentowych zobaczymy, ale patrząc po danych makro, wydaje się, że pierwsza obniżka stóp w tym półroczu pewnie powinna się wydarzyć. To, czy dojdzie do niej prędzej bądź później, będzie zależało od kolejnych napływających danych. Na razie też jednak nic nie zaskakuje negatywnie. Nie ma danych, które mogłyby mocno zastopować Fed przed tą pierwszą obniżką.

W czerwcu rynek amerykański wykazał się siłą i to nawet pomimo korekty, jakiej doświadczyła Nvidia, która przecież jest głównym motorem napędowym hossy. Czy jest więc szansa, że ta hossa rozleje się szerzej na rynek? Skorzysta z niej więcej spółek?

Rzadko jest tak, aby wszystkie spółki rosły w tym samym czasie. Jeśli chodzi o Nvidię, to zachowywała się bardzo mocno, ale w którymś momencie musiała przyjść korekta. Trzeba mieć na uwadze, że oczekiwania inwestorów względem Nvidii również są bardzo wysokie. Co ciekawe, to powoduje, że pozostała część spółek technologicznych jest relatywnie bardziej atrakcyjna.

Jeśli chodzi o szeroki rynek, to jeszcze nie jestem zbyt dużym optymistą. Wydaje mi się, że do tego, aby szeroki rynek amerykański rósł, potrzebne są jednak obniżki stóp procentowych w USA.

W USA mamy też wątek wyborów prezydenckich. Po ostatniej debacie większe szanse na zwycięstwo ma Donald Trump niż Joe Biden. To może być potencjalny czynnik ryzyka?

Pretekstem do korekty może być sama obawa, że Trump może wygrać wybory. Jeśli faktycznie by je wygrał, to nie byłoby to raczej tak dużym szokiem dla rynków. To, czego dzisiaj można oczekiwać, to większa zmienność. Była ona zresztą cechą charakterystyczną dla rynku w pierwszym okresie prezydentury Trumpa.

Rozpoczął się okres wakacyjny, ale na rynkach to także czas publikacji wyników. Czy to one w krótkim terminie zdeterminują zachowanie indeksów?

Na pewno będzie to temat wiodący, który będzie decydował o zachowaniu poszczególnych spółek. Jesteśmy też w okresie, w którym dane makro raczej specjalnie nie powinny zaskakiwać, więc siłą rzeczy wyniki spółek jawią się jako ten czynnik, który może doprowadzić do większych ruchów. Oczywiście kluczowe w tym kontekście będą wyniki największych spółek technologicznych, a przede wszystkim to, co będą miały do powiedzenia na temat kolejnych kwartałów.

Wróćmy do Europy i wątku politycznego, który postraszył rynki. Najgorsze już za nami?

Myślę, że tak. Wystarczająco dużo czasu już minęło i inwestorzy mogli oswoić się z nowym rozdaniem politycznym zarówno w Parlamencie Europejskim, jak i potencjalnie we Francji. Największe zaskoczenia są już za nami.

Wspomniane czynniki polityczne w czerwcu uderzyły też w nasz rynek, ale relatywnie szybko udało się wrócić do zwyżek. WIG20 znów zbliżył się do 2600 pkt. Uda się go w końcu sforsować? Czy teza, że na polskim rynku nadal jest tanio, jest cały czas aktualna?

Nadal jest to aktualne. Dalsze zwyżki na GPW są jak najbardziej możliwe. Zresztą potwierdza to zachowanie indeksów z drugiej połowy czerwca, zwłaszcza WIG20 i sWIG80. To, co mnie cieszy w kontekście indeksu WIG20, to powrót siły banków, bo przecież nie ma hossy bez banków. Odbicie w górę banków też jest uzasadnione, gdyż wyniki banków powinny być dobre. Wyceny nie są wysokie, a więc jest potencjał do tego, by indeksy szły w górę.

Część osób twierdzi jednak, że teraz nadszedł czas na spółki, które do tej pory radziły sobie nieco gorzej niż choćby wspomniane banki czy też firmy nastawione na konsumenta. Podpisałbyś się pod taką tezą?

I tak, i nie. Wiadomo, że akcje banków już raczej nie urosną o 100 proc., bo już jesteśmy po silnych wzrostach. Ze zmianą motorów napędowych jednak bym się tak nie spieszył. W WIG20, po wyłączeniu banków i spółek nastawionych na konsumenta, zostaje nam niewiele firm. Część z nich jest dość droga albo w nie najlepszej kondycji.

Z naszej rozmowy po raz kolejny wyłania się optymistyczny obraz. Nadal można powiedzieć „hosso, trwaj”?

Na razie tak. Jesteśmy po dużych zwyżkach i można myśleć o częściowej realizacji zysków, ale cały czas jesteśmy na etapie hossy. Czeka nas za to więcej zmienności, więc kolejne miesiące nie będą aż tak łatwe, jak to widzieliśmy ostatnio.

Inwestycje
Przewodnicząca ESMA: Europa musi wesprzeć obywateli w inwestowaniu na przyszłość
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Inwestycje
Złoto po 3000 dolarów za uncję w 2025 roku?
Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Spadki na GPW nawet do końcówki 2025 r.
Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Rośnie ryzyko korekty na Wall Street
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Inwestycje
Piotr Kuczyński, DI Xelion: W USA możliwy jest wzrost inflacji
Inwestycje
Janusz Jankowiak: Inwestorzy słyszą co innego niż wyborcy