Spójrzmy na nieco bliższą perspektywę. Tutaj na pierwszy plan wychodzi Rezerwa Federalna. Rynek liczy, że w marcu dokona ona pierwszej obniżki stóp procentowych. Czy to nie jest jednak zbyt optymistyczne podejście?
Zanim będzie marcowe posiedzenie, mamy jeszcze posiedzenie styczniowe, które kończy się 31 stycznia. Dzień później, czyli 1 lutego, trzy kluczowe spółki, czyli Amazon, Apple i Meta, opublikują wyniki finansowe. Rynek liczy na dobre dane, chociaż one mogą zawieść, tak samo jak może rozczarować to, co powie szef Fedu w styczniu. Spodziewam się, że już w komunikacie po posiedzeniu będzie lekkie zaostrzenie tonu. Z kolei Jerome Powell podczas konferencji powinien dać jakąś przesłankę do tego, czy w marcu faktycznie jest szansa na obniżkę stóp. Czekają nas więc dwa bardzo ciekawe dni, które mogą wstrząsnąć rynkiem. Wystarczy, aby Fed zaostrzył ton, a wyniki nie były aż tak dobre, a wtedy może dojść do spadków. Jeśli jednak będzie odwrotnie to będzie to pretekst do dalszych wzrostów indeksów w USA, przed korektą, bo nadal uważam, że musimy zobaczyć jakąś mocniejszą korektę.
Na drugim biegunie jest rynek chiński, gdzie indeksy szukają dna, a dane gospodarcze rozczarowują. Inwestorzy doszli do wniosku, że teraz będzie inaczej i gospodarka nie dostanie mocnego wsparcia od państwa?
Niestety, tak to wygląda. Na początku 2023 r. cały świat finansowy liczył na to, że po zerwaniu z polityką „zero covid” tamtejsza gospodarka mocno ruszy do przodu. Wszyscy natomiast bardzo się zawiedliśmy. Co prawda były poszczególne ruchy mające na celu wspomóc gospodarkę, ale nie takie, by coś faktycznie zmieniały. Kubeł zimnej wody wylał na głowy rynkowi premier Li w Davos, który powiedział, że rząd nie szykuje żadnego potężnego wsparcia dla gospodarki, bo to nie jest potrzebne. To był mocny cios dla chińskich indeksów. Wygląda to fatalnie. Cała fala wzrostowa związana z oczekiwaniami na rozwój Chin, którą widzieliśmy na przełomie 2022 r. i 2023 r., została wymazana. Źle to wygląda także w przypadku chińskich obligacji czy też juana. Ciekawe, jak długo chiński rząd wytrzyma bez uruchamiania kolejnego superwsparcia dla gospodarki, bo tak jak wspomniałem, wygląda to naprawdę słabo.
Chcę też poruszyć wątek polski. Na GPW śmiało można mówić o korekcie. Na ile jest to wpływ sytuacji zewnętrznej, a na ile działają elementy wewnętrzne? Chodzi głównie oczywiście o wydarzenia w polskiej polityce.
To, co się dzieje w polskiej polityce, miało stosunkowo niewielki wpływ na rynek finansowy. Najbardziej czułym barometrem, który pokazuje, jakie są nastroje, jest rynek walutowy. Złoty owszem tracił ostatnio, ale też nie tak mocno, szczególnie mając na uwadze potężne umocnienie po 15 października. Mieliśmy więc do czynienia ze zdrową korektą. W piątek wystarczyły zresztą informacje o tym, że Komisja Europejska zrobi wszystko, aby odblokować fundusze dla Polski, a mieliśmy do czynienia z mocnym umocnieniem złotego. Nie widać więc wpływu nabrzmiewających problemów politycznych. W przypadku rynku akcji ten wpływ mógł być, ale też niewielki. Korekta zresztą należała się naszemu rynkowi. WIG20 nadal natomiast pozostaje w kanale trendu wzrostowego. Nic złego na razie się nie dzieje.