Za nami mocny początek roku, szczególnie na warszawskiej giełdzie. Kto i co stoi za tym ruchem?
Generalnie początek roku to specyficzny okres, nowe strategie, przebudowa portfeli itp. Statystyka też działa na korzyść, bo zazwyczaj początek roku przynosi też wzrosty. Na naszym parkiecie w tym roku jest on wyjątkowo dobry i wyróżniamy się na tle innych rynków. Oczywiście wyceny nie są u nas jakieś wygórowane i to pomaga, natomiast trzeba też zwrócić uwagę na zachowanie dolara. On cały czas się osłabia, a to jest element, który wspiera rynki wschodzące i tym samym także nasz parkiet.
Od październikowego dołka WIG20 odbił prawie 50 proc. strat. Jak podejść do tego w krótkim terminie? Iść zgodnie z trendem, czy jednak ustawiać się pod ewentualną korektę, która wydaje się, że wcześniej czy później musi nadejść?
Oczywiście to wszystko zależy, jaką perspektywę przyjmiemy. Osobiście mam wrażenie, że nasz rynek chyba jednak zbyt szybko w ostatnich miesiącach rósł. Po tak dużych zwyżkach nie ukrywam, że oczekuję jakiegoś schłodzenia nastrojów. Ciężko mi sobie wyobrazić utrzymanie takiej dynamiki wzrostów. Jeśli jednak patrzymy na cały ten rok, to zakładam, że będzie lepszy niż poprzedni. Jeśli więc ktoś jest długoterminowym inwestorem, to perspektywy rynkowe są lepsze niż rok temu. Krótkoterminowo byłbym jednak ostrożny. Odczyt z ubiegłego tygodnia nastrojów inwestorów pokazał euforię na naszym rynku. To powinno zapalić lampkę ostrzegawczą.