Marcin Zieliński: Makarony szukają akwizycji

– Chcemy uchodzić za spółkę dywidendową, tego oczekują też akcjonariusze, bo przecież są w spółce po to, by zarabiać – mówi Marcin Zieliński, dyrektor zarządzający Makaronów Polskich.

Publikacja: 01.07.2024 18:12

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Marcin Zieliński, dyrektor zarządzający Makaronów Polskich.

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Marcin Zieliński, dyrektor zarządzający Makaronów Polskich.

Foto: parkiet.tv

W I kwartale EBITDA Makaronów Polskich sięgnęła 15 mln zł, co oznacza skok w górę o ponad 3 mln zł w ujęciu rocznym. Skąd takie dobre wyniki, skoro inflacja i ceny energii powodują, że branża spożywcza mówi o trudnych warunkach działania?

Faktycznie w 2023 roku mieliśmy wyniki najlepsze w historii grupy Makarony Polskie, 355 mln zł przychodów, 57,8 mln EBITDA, 33 miliony zysku netto, ale na ten sukces złożyło się kilka czynników. Generalnie przemysł spożywczy do czasów pandemii był na stabilnym rynku przy niedużej inflacji, pod dużą presją sieci handlowych. W Polsce ten rynek tak się ukształtował, że karty rozdają najwięksi gracze handlu detalicznego i jeżeli ktoś chce rozwijać biznes, to musi być obecny w Biedronce, Lidlu i innych. A tam najważniejsza jest cena. Gdy w 2020 roku pojawiła się pandemia i panika zakupów, wszystkie firmy spożywcze na tym skorzystały. Następnie ceny surowców zaczęły rosnąć jak szalone, więc aby mieć dostęp do surowców, musieliśmy często płacić dużo więcej, co powodowało, że też musieliśmy to przełożyć na cenę produktu. Następnie w 2022 roku wybuchła wojna w Ukrainie i znowu nastąpił pik zakupów naszych produktów, bo w sytuacjach wojennych to produkty podstawowej żywności są najbardziej poszukiwane i każda sieć chce mieć ich pełne półki. Realizowaliśmy kontrakty zagraniczne, także oferujące pomoc Ukrainie, spore zamówienia były również z samej Ukrainy, co spowodowało ponadstandardowy wzrost sprzedaży. W styczniu 2022 roku formalnie przejęliśmy naszego konkurenta, firmę Sas, co zapewniło nam dodatkowych kilkadziesiąt mln zł przychodów i przyniosło też bardzo rentowny biznes, dzięki temu byliśmy w stanie wygenerować ponadprzeciętną EBITDA, istotnie wzrosły przychody grupy. Wpływ na nasze wyniki miał też fakt, że kontraktowaliśmy surowce w dobrych cenach, wzrost więc cen naszych produktów i późniejszy spadek cen surowców nie szedł równolegle. Jednak obecnie wracamy w pewnym sensie do innych czasów i znowu trzeba bardzo mocno pilnować kosztów, żeby utrzymać w dalszym ciągu tak dobre wyniki.

Za niecałe dwa tygodnie wypłacicie 75 groszy dywidendy na akcję. Przed dwoma laty to było zaledwie 30 groszy. Czy tak duży wzrost wypłaty to wyjątek, czy też wpisuje się w długofalową strategię spółki?

My chcemy uchodzić za spółkę dywidendową, wypłacamy ją od dziesięciu lat. Dywidenda to jest coś, czego oczekują też akcjonariusze, bo oni przecież są w spółce po to, by zarabiać. Na dzisiaj sytuacja jest niezagrożona, generujemy nadwyżki gotówki, wręcz ograniczaliśmy nasze zewnętrzne finansowanie, w zasadzie zostawiliśmy tylko te kredyty, które mamy zabezpieczone zmianą stóp procentowych, bo to dla nas było korzystne, natomiast mamy nadwyżki gotówki, dlatego te 75 groszy dywidendy jest jak najbardziej uzasadnione. Co będzie w przyszłym okresie? To się okaże, natomiast zakładamy, że dywidenda będzie wypłacana. Poza dywidendą spółka zawsze ma alternatywę, czy zainwestować w rozwój organiczny, czy w akwizycję, bo po takiej udanej akwizycji jak w 2022 roku – na pewno apetyt rośnie. Jako firma myślimy o rozwoju organicznym i na to też są potrzebne środki własne poza finansowaniem bankowym.

Czy planujecie państwo kolejne akwizycje?

Rozglądamy się i szukamy potencjalnych obiektów akwizycji. Na dzisiaj prowadzimy dwa takie projekty na różnym poziomie zaawansowania. To musi być podmiot, który by uzupełniał naszą ofertę produktów. Nie chcielibyśmy angażować się w kolejnego producenta makaronów, my w produkcji makaronów osiągnęliśmy już prawie wszystko. Specjalizujemy się w produktach półki suchej, nie wymagającej chłodzenia, więc szukamy uzupełnienia naszej oferty o takie produkty, które będą potrafiły sprzedać nasze służby sprzedaży. Widzę duży problem w oczekiwaniach tych, którzy chcą sprzedać, wobec realnych cen, które można zapłacić. Chcemy też, żeby firma była właścicielem zakładu produkcyjnego. Część podmiotów branży spożywczej została już kilka lat temu przejęta przez fundusze private equity, które przed dalszą sprzedażą mocno daną firmę optymalizują, więc gdy wchodzi potem taki gracz branżowy jak my, to często już niedużo jest do zoptymalizowania, nie widzimy więc wartości dodanej.

Jak wygląda współpraca spółki z sieciami handlowymi?

Z sieciami handlowymi trzeba dobrze współpracować, żeby być istotnym graczem na rynku. Oczywiście takie sieci, jak Biedronka czy Lidl, są wymagające, a poza jakością liczy się jednak cena. Obecnie obserwujemy jeszcze większy nacisk na cenę niż wcześniej. W czasie pandemii czy wojny sieci są bardziej skłonne do godzenia się na wzrost cen, gdy widzą niestabilną sytuację na rynku surowców. Dopóki sytuacja na Ukrainie się nie ustabilizuje, to będą się pojawiały niezapowiedziane wzrosty cen. Natomiast sieci też zmieniły politykę i cały czas zwiększają dywersyfikację dostaw, co powoduje, że zamiast dwóch czy trzech dostawców jest ich nawet pięciu, sześciu. Co prawda liczba sklepów również rośnie, ale nie na tyle, żeby podzielić się między wszystkimi dostawcami. Naszą przewagą jest to, że jesteśmy w stanie wyprodukować i sprzedać każdą formę makaronu, z każdego rodzaju mąki i w każdej oczekiwanej od nas cenie. Niestety, próbują wejść na nasz rynek producenci z Łotwy, a Łotwa była liderem w imporcie rosyjskiej pszenicy. Na rynek europejski, o czym powszechnie się nie mówi, wjechało 400 tysięcy ton pszenicy durum, która była dużo tańsza. Jeżeli ktoś mieszał to jeszcze z pszenicą turecką, to mógł potem zaoferować bardzo niską cenę, co rodzi pytania o etykę biznesu. Żeby dobrze funkcjonować na tym rynku, trzeba być sprawnym organizacyjnie, być w stanie zrealizować np. gigantyczną promocję w sieci Biedronka, gdy mamy tylko siedem dni na wyprodukowanie towaru. My mamy trzy fabryki makaronu, jesteśmy w stanie sprostać każdemu wyzwaniu i myślę, że to też powoduje, że współpracujemy z sieciami i w zasadzie każda nas zaprasza do przetargów.

Handel i konsumpcja
Techniczna spółka dnia. Poturbowany Eurocash broni się przy jesiennych dołkach
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Handel i konsumpcja
Gorąca końcówka pierwszego półrocza dla spółek z WIG-odzież
Handel i konsumpcja
Wittchen ma problem. W turystyce boom, a walizki nie schodzą. Oto dlaczego
Handel i konsumpcja
Inwestorzy fetują zwolnienia w Eurocashu. „Do obietnic podchodzą serio”
Handel i konsumpcja
Czy Żabka ukąsi Dino? Analitycy wskazują słabe punkty
Handel i konsumpcja
Tąpnięcie kursu CCC. Jest się czym niepokoić? Analityczka odpowiada