W I kwartale EBITDA Makaronów Polskich sięgnęła 15 mln zł, co oznacza skok w górę o ponad 3 mln zł w ujęciu rocznym. Skąd takie dobre wyniki, skoro inflacja i ceny energii powodują, że branża spożywcza mówi o trudnych warunkach działania?
Faktycznie w 2023 roku mieliśmy wyniki najlepsze w historii grupy Makarony Polskie, 355 mln zł przychodów, 57,8 mln EBITDA, 33 miliony zysku netto, ale na ten sukces złożyło się kilka czynników. Generalnie przemysł spożywczy do czasów pandemii był na stabilnym rynku przy niedużej inflacji, pod dużą presją sieci handlowych. W Polsce ten rynek tak się ukształtował, że karty rozdają najwięksi gracze handlu detalicznego i jeżeli ktoś chce rozwijać biznes, to musi być obecny w Biedronce, Lidlu i innych. A tam najważniejsza jest cena. Gdy w 2020 roku pojawiła się pandemia i panika zakupów, wszystkie firmy spożywcze na tym skorzystały. Następnie ceny surowców zaczęły rosnąć jak szalone, więc aby mieć dostęp do surowców, musieliśmy często płacić dużo więcej, co powodowało, że też musieliśmy to przełożyć na cenę produktu. Następnie w 2022 roku wybuchła wojna w Ukrainie i znowu nastąpił pik zakupów naszych produktów, bo w sytuacjach wojennych to produkty podstawowej żywności są najbardziej poszukiwane i każda sieć chce mieć ich pełne półki. Realizowaliśmy kontrakty zagraniczne, także oferujące pomoc Ukrainie, spore zamówienia były również z samej Ukrainy, co spowodowało ponadstandardowy wzrost sprzedaży. W styczniu 2022 roku formalnie przejęliśmy naszego konkurenta, firmę Sas, co zapewniło nam dodatkowych kilkadziesiąt mln zł przychodów i przyniosło też bardzo rentowny biznes, dzięki temu byliśmy w stanie wygenerować ponadprzeciętną EBITDA, istotnie wzrosły przychody grupy. Wpływ na nasze wyniki miał też fakt, że kontraktowaliśmy surowce w dobrych cenach, wzrost więc cen naszych produktów i późniejszy spadek cen surowców nie szedł równolegle. Jednak obecnie wracamy w pewnym sensie do innych czasów i znowu trzeba bardzo mocno pilnować kosztów, żeby utrzymać w dalszym ciągu tak dobre wyniki.
Za niecałe dwa tygodnie wypłacicie 75 groszy dywidendy na akcję. Przed dwoma laty to było zaledwie 30 groszy. Czy tak duży wzrost wypłaty to wyjątek, czy też wpisuje się w długofalową strategię spółki?
My chcemy uchodzić za spółkę dywidendową, wypłacamy ją od dziesięciu lat. Dywidenda to jest coś, czego oczekują też akcjonariusze, bo oni przecież są w spółce po to, by zarabiać. Na dzisiaj sytuacja jest niezagrożona, generujemy nadwyżki gotówki, wręcz ograniczaliśmy nasze zewnętrzne finansowanie, w zasadzie zostawiliśmy tylko te kredyty, które mamy zabezpieczone zmianą stóp procentowych, bo to dla nas było korzystne, natomiast mamy nadwyżki gotówki, dlatego te 75 groszy dywidendy jest jak najbardziej uzasadnione. Co będzie w przyszłym okresie? To się okaże, natomiast zakładamy, że dywidenda będzie wypłacana. Poza dywidendą spółka zawsze ma alternatywę, czy zainwestować w rozwój organiczny, czy w akwizycję, bo po takiej udanej akwizycji jak w 2022 roku – na pewno apetyt rośnie. Jako firma myślimy o rozwoju organicznym i na to też są potrzebne środki własne poza finansowaniem bankowym.