Podkreśla jednocześnie, że rodzina Buchajskich, która razem z inwestorami skupionymi wokół Grzegorza Gniadego (jest członkiem rady nadzorczej Mewy i prezesem giełdowego Cash Flow) przejęła na początku czerwca kontrolę nad spółką, będzie teraz chciała wycofać się z Mewy. Przypomnijmy, że Pawełczuk został zgłoszony do zarządu biłgorajskiej spółki właśnie przez obóz Buchajskich. – Ciężar zarządzania Mewą przechodzi teraz na Grzegorza Gniadego – mówi Buchajski. Pozostający w zarządzie Mewy Karol Marciuk reprezentuje właśnie Gniadego.
Grzegorz Gniady w rozmowie z „Parkietem" przyznaje, że w pierwszej kolejności celem będzie dokończenie badania kondycji Mewy. –?Potrzebujemy na to jeszcze co najmniej miesiąca. We wrześniu określimy nowe kierunki rozwoju przedsiębiorstwa – tłumaczy. Nie wyklucza zarówno utrzymania działalności związanej z handlem odzieżą, jak i skoncentrowania się na innym biznesie.
Buchajski decyzję o wycofaniu się z Mewy tłumaczy realizacją innych projektów. – Ten związany z Mewą jest mały i wymaga dużo pracy. Chcemy skoncentrować się na innych biznesach – dodaje. Z publicznych spółek rodzina Buchajskich jest wiodącym akcjonariuszem w Kredyt Inkaso, Wikanie oraz Sanwilu Holding. Posiada też niepubliczne firmy.
Możliwe, że Buchajscy sprzedali już papiery Mewy (podobnie jak Grzegorz Gniady posiadali poniżej 5 proc. kapitału). We wtorek w ramach transakcji pakietowych właściciela zmieniło blisko 5 proc. akcji Mewy. Robert Buchajski nie chce jednak komentować, czy to jego rodzina dokonywała transakcji. Przyznaje jednak, że wkrótce przedstawiciele rodziny mogą zrezygnować z zasiadania w radzie nadzorczej (w pięcioosobowym organie mają trzy osoby). – Uczynimy to w uzgodnieniu z pozostałymi akcjonariuszami – ucina Buchajski.