– Segment odzieżowy Vistuli rozwija się bardzo dobrze. Spółka zwiększa sprzedaż, trzyma koszty w ryzach, poprawia efektywność, ma spójny od paru sezonów przekaz marketingowy. Systematycznie realizuje swoją strategię i moim zdaniem Próchnik jest jej zupełnie niepotrzebny. Podobnie rzecz ma się z Bytomiem, który jeszcze szybciej poprawia wyniki. Dla tych dwóch spółek przejmowanie Próchnika byłoby sporym obciążeniem, nie dającym potencjalnie dużych korzyści w przyszłości – uważa Marcin Stebakow, dyrektor działu analiz w DM BPS.

Również zdaniem Sylwii Jaśkiewicz, analityka DM BOŚ, Vistula powinna skupić się na rozwoju swoich marek w obecnej formie. – Dopiero niedawno firma zakończyła restrukturyzację długu i wyszła na prostą, ale musi jeszcze popracować nad Deni Cler i doprowadzić ją do zysków. Natomiast Próchnik wymaga restrukturyzacji, co przysporzyłoby Vistuli kosztów – dodaje.

– Próchnik z początku miał ciekawy pomysł na promowanie marki wokół patriotyzmu, a szycie w Polsce było tego dopełnieniem. Ciekawie wyglądała też koncepcja skojarzenia wizerunku z byciem jedną z pierwszych spółek na GPW. Jednak firma notuje ostatnio spadki sprzedaży, co pokazuje, że pomysł ten nie do końca się sprawdził – mówi Stebakow. Dodaje, że wątpliwości budzą ogromne wahania marży brutto i nadzwyczajnie duże spadki kosztów funkcjonowania. Uważa, że bez wiedzy nt. powierzchni handlowej trudno zbadać efektywność.

– Próchnik jest pod ścianą, potrzebuje gotówki na finansowanie kapitału obrotowego, ale nie sądzę, aby wejściem do firmy zainteresowani byli giełdowi konkurenci. To dla nich zbyt duże ryzyko, bo Próchnik wymaga sporego uporządkowania. Lepiej dla nich, aby skupiali się na własnym rozwoju – mówi dyrektor działu analiz w DM BPS.