Miniony tydzień nieźle zabolał wielu inwestorów, tym bardziej że spadekprzyszedł nagle, bez widocznych ostrzeżeń i był ? szczególnie dla spółek IT ? bardzo głęboki. Trudno podać wyraźne powody takiego stanu rzeczy. Chyba, po prostu, byliśmy zbyt optymistyczni i to prawie wszyscy naraz.

Wydaje mi się, że nagły, poniedziałkowy spadek, który wywołał małą lawinę wyprzedaży, przewidzieć było bardzo trudno. Moja ocena rynku wskazywała na względną równowagę między kupującymi a sprzedającymi, co ? przy lekko wzrostowym ostatnio trendzie ? raczej przemawiało za wzrostem lub ? w najgorszym razie ? stabilizacją. Co się więc stało? Kto wywołał reakcję łańcuchową, spowodował, że inwestorów zaczęły palić akcje?Wracając do poniedziałku. Sesja nie zapowiadała się najlepiej ze względu na realizację zysków i spadek na Nasdaq w piątek ? obniżka stóp nie pomogła. Rynek spodziewał się lekkiego spadku ? może w okolicach 1%. Wobec istotnej zniżki na kilku innych rynkach regionu i bardzo mocnej waluty, do realizacji zysków przystąpiły fundusze regionalne, na co wskazywała aktywność kilku konkretnych biur maklerskich.Ponieważ spowodowało to większy, niż spodziewaliśmy się spadek, nastąpiła reakcja inwestorów indywidualnych, powiększona dodatkowo perspektywą a potem faktem negatywnego obrazu technicznego rynku (indeksu). Kolejne dni były już w zasadzie następstwem, wspomaganym dalszymi spadkami na rynkach światowych.Można też próbować inaczej wytłumaczyć spadki (albo może nie inaczej, tylko dodatkowo). Mimo wyraźnych sygnałów poprawy niektórych wskaźników makroekonomicznych (deficyt bilansu płatniczego, inflacja), jednak ? tak jak pisałem tydzień temu ? tegoroczna przyszłość gospodarcza pozostaje pod dużym znakiem zapytania (zresztą na całym świecie). Zatem liczenie na wzrost polegało na założeniu: wiemy, że raczej nie będzie tak dobrze w tym roku, co wyjdzie wyraźnie gdzieś w II półroczu, a spodziewać się tego możemy już w II kwartale, ale w międzyczasie psychologia rynku jest taka, że pewnie uda się zarobić. Tak wglądała ostatnio w dużym skrócie moja argumentacja.Chyba chcieliśmy być za sprytni. Co najciekawsze w tym wszystkim, rynek długu nie podziela obaw wyrażanych przez rynek akcji i rentowność długich papierów utrzymuje się na nie zmienionym poziomie, a nawet nieco wzrosła po piątkowym ogromnym popycie na przetargu. I to wszystko mimo osłabienia złotego, co jest pewnie częściowo efektem zamykania pozycji.Najbardziej na spadkach ucierpiały spółki informatyczne, przede wszystkim debiutant ? Interia, raz ze względu na charakter spółki, dwa ? ze względu na niedawny debiut. Wahania nastrojów wpływają zazwyczaj bardzo silnie na debiutantów.Powodem spadków wszystkich spółek IT, oprócz ich tradycyjnie wysokich wskaźników beta (dużej wrażliwości na rynek), jest nadzieja lub szansa na wzrost tych akcji, która pojawiła się ostatnio w umysłach inwestorów. Oprócz tego reakcja rynku amerykańskiego na wyniki potentata tej branży, Cisco ? mimo że nie były one znacznie poniżej oczekiwań ? wskazuje na nadal znaczny pokład niewiary w przyszłość i chęci do pozbycia się akcji. Cóż ? trzeba naśladować, a nie wychodzić przed orkiestrę.W tej chwili najważniejsze pytanie to oczywiście: gdzie jest dno?! Odpowiedzi prostych nie widać. Z pewnością, jak to zwykle w takich sytuacjach, trzeba obserwować psychologię rynku. Na razie, mimo znacznych spadków, nie widzę zdecydowanej paniki. Na co więc zwracać uwagę?Musimy sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie. Czy ten nagły spadek oznacza, że wzrost od połowy października był zmianą trendu czy tylko korektą? Jeśli zmianą trendu, to oprócz tego, że rynek na pewno niżej niż poziom z 13 października nie spadnie, dużo w sumie ważniejsze jest to, że powinniśmy wtedy szukać objawów zmęczenia i braku zainteresowania giełdą, a nie koniecznie przesilenia ? ostatecznego wysypania akcji, które następuje na koniec długich trendów spadkowych.Sądząc po moim własnym nastroju ? choć szczerze mówiąc, bardzo zaburzonym w tym tygodniu ? raczej w grę wchodzi pierwszy wariant. Spadki nie robią na mnie bowiem jakiegoś wielkiego wrażenia i nie czuję zwykłego w bessie stanu przygnębienia. Raczej obojętność.Inne powody do zatrzymania spadku mogą przyjść ze strony danych makro ? inflacja (spodziewamy się bardzo dobrych danych, być może nawet w granicach 7,5%, oczywiście 12-miesięczna) i zapewne odżywające nadzieje na obniżkę stóp na posiedzeniu 27?28 lutego. Co prawda, z wypowiedzi członków RPP wynika, że choć obniżka jest przesądzona, to jednak Rada jeszcze może poczekać. Zatem chyba nadal marzec bardziej prawdopodobny. Wydaje się także, że obniżka powinna być zdecydowana, więc może bardziej 200 niż 150 punktów, choćby po to, aby nie dać pożywki spekulacjom o następnej obniżce w krótkim terminie.W tej chwili zdecydowanie, na postawione powyżej pytanie ? czym był wzrost liczony od połowy października do końca grudnia ? nie jestem w stanie odpowiedzieć. Skłaniam się raczej do optymistycznego wariantu, natomiast dokładniejsza ocena chyba wymaga jeszcze trochę czasu.