Kolejną, do niedawna niewyobrażalną barierę 120 dolarów za baryłkę, cena ropy naftowej pokonała w poniedziałek, a wczoraj na nowojorskiej Mercantile Exchange ustanowiła kolejny rekord - 122,73 USD.
Pierwszy majowy tydzień cena ropy zaczęła od spektakularnych zwyżek przede wszystkim dlatego, że uczestnicy rynku paliwowego spodziewają się większego popytu na benzynę. Za trzy do czterech tygodni w Stanach Zjednoczonych na dobre rozpocznie się sezon urlopowych wyjazdów. Poniedziałkowy raport Institute for Supply Management o niespodziewanym rozwoju sektora usług w kwietniu też przyczynił się do wzrostu cen ropy, bo zapowiada większe zużycie energii w USA. Usługi generują prawie 90 proc. tamtejszego PKB. O lepszej, niż oczekiwano, koniunkturze gospodarczej w USA świadczy też ostatni raport z rynku pracy.
Popyt na ropę naftową rośnie również dlatego, że zbliża się rozpoczęcie igrzysk olimpijskich w Pekinie i Chiny uruchamiają nowe rafinerie, a w ślad za tym idzie wzrost importu przez nie surowej ropy.
Jednocześnie już niemal codziennie na rynek napływają informacje o zakłóceniach dostaw lub braku możliwości ich zwiększenia, co tak czy inaczej oznacza spadek podaży i przy rosnącym popycie lub choćby oczekiwaniach jego zwiększenia musi powodować zwyżkę cen. Tym razem uczestników rynku znowu zaniepokoiły doniesienia z Nigerii. To największy w Afryce producent ropy naftowej, a jedną piątą tamtejszego wydobycia importują USA. Tymczasem Royal Dutch Shell musiał o 170 tys. baryłek dziennie zmniejszyć eksport ropy, bo instalacje należące do tej spółki ponownie zaatakowali bojownicy z Ruchu na rzecz Wyzwolenia Delty Nigru. Z kolei Exxon Mobil musiał wstrzymać wydobycie w Nigerii z powodu strajku na tle płacowym i dopiero za kilka dni zdoła przywrócić je do normalnego poziomu około 860 tys. baryłek dziennie.
W dodatku Indonezja, jedyny członek OPEC z Azji Południowo-Wschodniej, zapowiedziała wczoraj, że już na początku przyszłego roku zapewne opuści Organizację Państw Eksporterów Ropy Naftowej, bo na skutek spadającego wydobycia staje się importerem netto tego surowca. W tym roku Indonezja nie wycofa się z OPEC tylko dlatego, że opłaciła już składkę członkowską.