Korekta systemu emerytalnego łagodna dla rynku kapitałowego

Dzięki cięciu składek do OFE rząd zaoszczędzi 1,2 proc. PKB rocznie. Jednoczesne zwiększenie limitów zaangażowania funduszy w akcje pozwoli uniknąć przeceny na GPW. Ale ekonomiści przestrzegają, że to rozwiązanie tymczasowe

Aktualizacja: 27.02.2017 04:17 Publikacja: 25.01.2011 03:52

Korekta systemu emerytalnego łagodna dla rynku kapitałowego

Foto: GG Parkiet

[[email protected]][email protected][/mail]

Rząd przedstawił wczoraj wyczekiwane przez rynek szczegóły zmian w systemie emerytalnym. – Dokonujemy korekty ze względu na bezpieczeństwo finansów publicznych nie tylko dnia dzisiejszego, ale także w dłuższym terminie – zapewniał szef doradców premiera Michał Boni.

[srodtytul]Rynek spokojny[/srodtytul]

Inwestorzy ze spokojem ocenili szczegóły rządowej propozycji, mimo że to właśnie fundusze stanowią ważną część rynku. WIG20 stracił zaledwie 0,4 proc. Okazało się, że siłę nabywczą OFE na rynku utrzymać może zwiększenie limitu zaangażowania w akcje z obecnych 40 proc. do 62 proc. aktywów w 2020 r.

– Uelastycznienie limitów nie nastąpi od razu, co chroni nas przed ewentualną bańką spekulacyjną na rynku. Mechanizm zaproponowany przez rząd ogranicza wprawdzie siłę nabywczą funduszy w przyszłości, ale ostatecznie nie jest groźny dla giełdy. Poza tym już teraz inwestorzy wskazują, że stale rosnące zaangażowanie OFE powoduje, że kursy odstają powoli od fundamentalnych wskaźników – mówi jeden z analityków pragnący zachować anonimowość.

W samym 2010 r. fundusze emerytalne zwiększyły aktywa akcyjne o 26 mld zł, do rekordowych 80,7 mld zł. 17 mld zł stanowiły nowe zakupy, pozostała część to zarobek na wzroście notowań. Rekordowe zainteresowanie zarządzających giełdą przejawia się chociażby najwyższym w historii udziałem akcji w portfelach – 36,4 proc.

[srodtytul]Strategie bez zmian[/srodtytul]

OFE były do tej pory cenione jako stabilny i długofalowy inwestor. Analitycy wstępnie oceniają, że strategia działania funduszy się nie zmieni i wciąż będą one zainteresowane przede wszystkim dużymi podmiotami. Nie zmieniają się bowiem zasady wyznaczania punktu odniesienia (którym jest średnia stopa zwrotu z inwestycji branży). – Zamierzamy wrócić do regulacji dotyczących efektywności OFE – zapowiedział tylko Michał Boni. Nie ujawnił jednak, kiedy można się spodziewać gotowego projektu. Zaznaczył tylko, że ostatecznie rząd nie chce dalszych cięć opłat pobieranych przez fundusze.

[srodtytul]Obligacje mniej płynne[/srodtytul]

Z szacunków rządu wynika, że w tym roku OFE mogą kupić akcje za 8,7 mld zł, w kolejnym – za 8 mld zł. To więcej, niż wynikałoby z wielkości składek. Władze kalkulują, że udział walorów w portfelach funduszy wzrośnie do 38,7 proc.

Na zmianie może za to stracić rynek obligacji. Rząd ocenia, że OFE – jeden z głównych kupujących – w tym roku wydadzą na rządowe papiery 3 mld zł, w przyszłym – już tylko 300 mln zł. – Teoretycznie spadek popytu powinien być równoważony mniejszymi emisjami – potrzeby pożyczkowe będą bowiem niższe. Mniejsza aktywność OFE na rynku może się przełożyć jednak na niższą płynność – a co za tym idzie – gorsze wyceny – tłumaczą dilerzy.

[srodtytul]Problem odłożony na przyszłość[/srodtytul]

Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych skomentuje propozycje zmian za kilka dni. Projekt komentują ekonomiści. – Można byłoby zaakceptować te propozycje, ale tylko wówczas, gdyby rząd obiecał, że jest to rozwiązanie przejściowe i że jednocześnie podejmie działania mające na celu likwidację deficytu w ZUS. To właśnie on stanowi problem – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

[srodtytul]Mniejsze potrzeby budżetu[/srodtytul]

Gabinet Donalda Tuska podtrzymał wcześniejszą zapowiedź obniżenia składek przekazywanych do OFE z 7,3 do 2,3 proc. podstawy wynagrodzenia. Zamiast oczekiwanych 23 mld zł, fundusze liczyć mogą w tym roku jedynie na 11 mld zł – zakładając, że reforma wejdzie w życie od kwietnia, jak chce rząd. Rok później będzie to już tylko 7,6 mld zł.

Różnica między dotychczasowym a nowym poziomem składek pozwoli, zdaniem rządu, obniżyć potrzeby pożyczkowe o 1,2 proc. ZUS zatrzyma bowiem pieniądze na bieżące wydatki, dzięki czemu potrzebować będzie mniejszej dotacji z budżetu. Jednocześnie zaoszczędzona kwota ewidencjonowana będzie na specjalnym subkoncie w ZUS i indeksowana średnim wskaźnikiem PKB z ostatnich pięciu lat, uwzględniającym inflację. Nad całością zmian czuwać ma specjalnie powołana instytucja krajowego aktuariusza.

[ramka][srodtytul]Opinie:[/srodtytul]

[b]Szymon Ożóg, Szef analityków Espirito Santo Investment Bank, były zarządzający ING PTE[/b]

Analiza propozycji rządowej pokazuje, że twórcy projektu – podnosząc limity inwestowania w akcje przez OFE – chcieli uniknąć negatywnego wpływu cięcia składek na wielkość przyszłych emerytur. Jeżeli tylko zarządzający funduszami wykorzystają wyższe limity, dotychczasowa alokacja w akcje jest do utrzymania w zreformowanym II filarze (podzie- lonym pomiędzy OFE i ZUS). Wydaje się, że taki scenariusz jest możliwy. Kluczowy dla zarządzających jest benchmark – obecnie średnia stopa zwrotu dla całej branży. Żeby ją pokonać, trzeba ryzykować. Dopóki panuje trend rosnący, alokacja w akcje w funduszach będzie się przesuwała coraz wyżej. Kierunek będą wytyczać największe podmioty. Mniejsze będą „benchmarkować się” w jeszcze większym stopniu niż dotychczas, bo przy wyższej alokacji wzrośnie zmienność portfeli, a tym samym ryzyko dopłaty. Chyba że rygor minimalnej stopy zwrotu zostanie trochę rozluźniony lub zostanie wprowadzony nowy benchmark (o czym na razie nie wiadomo).

[b]Marcin Mrowiec, główny ekonomista PEKAO[/b]

W całej dyskusji o OFE brakuje elementu liczebności pokoleń. Na samym końcu reformy będzie miało drugorzędne znaczenie, kto będzie płacił świadczenia i zgodnie z jaką indeksacją. Najważniejsze dla wydolności całego systemu będą stosunek pracujących do niepracujących i podatki nałożone na zatrudnionych.Zwiększenie limitów inwestowania funduszy w akcje każe się zastanowić, czy OFE rzeczywiście powinny działać jak ryzykowne fundusze akcji. Zmiana podejścia powinna wymuszać wprowadzenie wielofunduszowości, a więc różnicowanie ryzyka w zależności od wieku osoby oszczędzającej.Choć rząd zachwala, że dzięki zmianie potrzeby pożyczkowe się obniżą, to pamiętajmy, że zadłużenie finansów publicznych spada zbyt wolno i bez ogłoszenia realnych, a nie definicyjnych, planów reform Polska może w końcu stracić kredyt zaufania udzielony przez inwestorów. [/ramka]

[ramka][srodtytul]Dodatkowe odkładanie na starość z ulgą podatkową[/srodtytul]

Osobom, które ocenią, że emerytura z ZUS i osłabionych OFE będzie niewystarczająca, rząd proponuje fakultatywne odkładanie pieniędzy w ramach tzw. indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego. IGZE prowadzone będą przez firmy inwestycyjne na podobnych zasadach co IKE (te nie znikają). Możliwość utworzenia IGZE uzyskały także OFE. Zachętą ma być fakt, że składkę wpłacaną na konto

(w latach 2012–2014 maksymalnie 2 proc. podstawy wymiaru, docelowo – 4 proc.) będzie można odliczyć od podstawy opodatkowania w deklaracji PIT. Rząd ustanowi też górną granicę podstawy wpłat, analogiczną do tej obowiązującej przy składkach na ZUS. W praktyce oznacza to, że odłożyć będzie można maksymalnie 170 zł miesięcznie. Warunkiem wypłaty jest dokonywanie wpłat przez co najmniej pięć lat kalendarzowych. W przypadku jednorazowej wypłaty z IGZE przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki zostaną opodatkowane.

Nowością ma być także możliwość dziedziczenia środków, które ZUS zaoszczędzi na zmniejszeniu transferów do OFE (zapisywanych na tzw. subkontach emerytalnych). Nie chodzi bynajmniej o wypłatę gotówkową. – Kapitał zgromadzony na subkoncie w ZUS będzie dopisywany do subkonta współmałżonka lub osób wskazanych w przypadku dziedziczenia – wyjaśniał szef doradców premiera Michał Boni. Dodał, że rząd rozważa możliwość wypłaty gotówkowej 50 proc. ewidencjonowanych środków na subkoncie emerytalnym, ale ostateczną decyzję uzależnia od uzyskania wykładni GUS, czy takie podejście nie wiąże się z ryzykiem, że subkonta zostaną wyłączone z sektora finansów publicznych i tym samym będą zwiększać statystyki zadłużenia. [/ramka]

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski