Niemal wszyscy analitycy pytani przez „Parkiet" o wartości podstawowych indeksów warszawskiej giełdy w IV kwartale przewidują dużą ich zmienność. Wśród czynników powodujących rozchwianie notowań w pierwszej kolejności wymieniają niepewną sytuację makroekonomiczną w Europie. Obawiają się nie tylko o stan finansów poszczególnych państw, ale i spowolnienie gospodarcze. Do tego dochodzą wyczekiwania na kolejne dane makro ze Stanów Zjednoczonych. W najmniejszym stopniu martwią się o sytuację w Polsce, chociaż dziś mało kto wierzy, że możemy pozostać spokojną wyspą na wzburzanym morzu.
Różne prognozy
Ostatniego dnia września indeks WIG20 odnotował identyczną wartość jak dzień wcześniej i wyniósł 2188,73 pkt. Co ciekawe, z ankiety przeprowadzonej wśród kilkunastu analityków wynika, że wartość tego wskaźnika na koniec tego roku może być podobna. Średnia ich prognoz mówi o poziomie 2200 pkt.
Oceny poszczególnych analityków dotyczące przyszłości są jednak dużo bardziej rozbieżne, niż wskazywałaby średnia ich prognoz. Szacunki mieszczą się w przedziale od 2000 do 2450 pkt. To oznacza, że w skrajnych scenariuszach oczekują zmiany od prawie -10 do ponad +10 proc.
W co inwestować?
W okresie niepewności na rynkach finansowych większość analityków radzi dokonywać inwestycji w bezpieczne instrumenty. Uważają, że lepiej zadowolić się niewielkim zyskiem z obligacji, niż ryzykować dalsze wysokie straty na akcjach. Po części może to wynikać z tego, że dziś prawie nikt nie potrafi wskazać branż, a nawet spółek, które mogą zyskiwać na wartości w najbliższych miesiącach.
Dużo łatwiej jest wytypować firmy, które mogą ucierpieć w przypadku wystąpienia negatywnych zdarzeń, zarówno wewnątrz spółki, jak i w jej otoczeniu. Szczególnie wrażliwe są firmy z sektora bankowego i surowcowego. Inni specjaliści obawiają się o wyniki finansowe przedsiębiorstw budowlanych i handlowych.