W listopadzie Giełda Papierów Wartościowych zamierza uruchomić nowy system transakcyjny – Universal Trading Platform. To pozwoli rozpocząć handel algorytmiczny i handel wysokich częstotliwości (HFT). Czy doprowadzi to do zmarginalizowania drobnych inwestorów – którzy historycznie stanowili o sile GPW?
Niekoniecznie. Dostępne badania pokazują, że handel algorytmiczny, a zwłaszcza HTF, zwiększa płynność na rynkach. Dzielenie zleceń na małe części powoduje, że drobny inwestor ma szansę uczestniczyć w transakcjach jako jej druga strona. Co jeszcze ważniejsze – nowe techniki zmieniają czas zawierania zleceń. Algorytmy koncentrują się na handlu sesyjnym, kiedy mogą działać efektywnie, zamiast tradycyjnego już wyboru maklerów, którzy preferują godziny otwarcia i zamknięcia sesji. W ten sposób więcej zleceń trafia do arkusza dostępnego dla wszystkich inwestorów w ciągu dnia.
Wspomniał pan, że algorytmy handlują w trakcie sesji. To jednak zupełnie nowa rzeczywistość dla zarządzających OFE i TFI. Zwykle pozostawiali moment transakcji brokerowi.
Rozumiem siłę relacji biznesowych. Ale na większości dojrzałych rynków bardziej wymagające fundusze wybierają HFT, ponieważ takie rozwiązanie pozwala uzyskać lepsze efekty. Domknięcie dużych zleceń wymaga często niższej ceny, ponieważ brokerzy muszą usatysfakcjonować obie strony transakcji.
Nie chcę umniejszać roli domów maklerskich, ale z mojego doświadczenia wynika, że zarządzający funduszami decydujący się wyjść z portfelem bezpośrednio na rynek z wykorzystaniem zaawansowanych technik zyskują nie tylko na eliminacji pośrednika, ale także z uwagi na fakt, że rynek nie wie, jak duży pakiet sprzedają, dopóki wszystkie składowe transakcji nie zostaną zakończone. Dzielenie zleceń może rzeczywiście skutkować realnymi zyskami. Rzecz jasna, cała transakcja trwa dłużej, ale ostatecznie może się okazać, że warto.