Sierpniowe wakacje to dla wielu Francuzów świętość. W tym roku jest jednak ona zagrożona. Rząd chce bowiem, by tysiące pracowników budżetówki przesunęły swoje planowane urlopy i brały nadgodziny, by zapewnić sprawne funkcjonowanie sektora publicznego podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Związki zawodowe nie chcą jednak iść na ustępstwa. Domagają się odpowiedniej rekompensaty za dodatkową pracę w okresie wakacyjnym. Ewentualnym strajkiem w sierpniu zagroziła już m.in. CGT, czyli główna lewicowa centrala związkowa. Należy do niej m.in. wielu motorniczych pociągów.
– Chcemy, by rząd podjął natychmiastowe działania mające zapewnić sukces igrzyskom olimpijskim. By tak się stało, muszą one być przygotowane również pod kątem socjalnym. Mówimy to już od miesięcy i nikt się tym nie przejmuje. To już staje się męczące – twierdzi Sophie Binet, przewodnicząca CGT.
Francuski rząd mierzył się już w ostatnich tygodniach z protestami policjantów, nauczycieli oraz rolników. Wysuwają oni różne postulaty, ale ogólnie nie są zadowoleni z sytuacji społeczno-ekonomicznej we Francji. Rząd poszedł już na częściowe ustępstwa wobec związkowców. Zapowiedział m.in., że będzie wypłacał od 500 euro do 1500 euro specjalnego dodatku dla urzędników, którzy będą pracowali latem na potrzeby związane z olimpiadą. Związkowcy zapewniają natomiast, że nie chcą szantażować władz zepsuciem igrzysk. HK