CSI 300, wspólny indeks dla giełd w Szanghaju i Shenzen, spadł w poniedziałek o 4,9 proc. i był to jego największy dzienny spadek od lutego 2020 r. Indeks Shanghai Composite tąpnął aż o 5,1 proc., a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, zniżkował o 3,7 proc. Strach przed pogorszeniem sytuacji pandemicznej w Chinach i możliwym lockdownem w Pekinie szeroko rozlał się po światowych giełdach. Niemal wszystkie europejskie indeksy giełdowe traciły więc podczas poniedziałkowej sesji. WIG20 spadał w ciągu sesji nawet o ponad 3 proc., a francuski CAC 40 i brytyjski FTSE 100 traciły po ponad 2 proc. Obawy przed kryzysem w Chinach stały się też impulsem do przeceny na rynkach surowcowych. Ruda żelaza, w kontraktach w Szanghaju, taniała w poniedziałek o 11 proc., a cena ropy gatunku WTI spadała o 5 proc., do 97 USD za baryłkę.
Fatalna strategia
Niepokój inwestorów na całym świecie wzbudziło wprowadzenie częściowego lockdownu w pekińskiej dzielnicy Chaoyang, będącej centrum biznesowym zamieszkanym przez 3,5 mln ludzi. Mieszkańcy Pekinu zaczęli panicznie wykupywać żywność ze sklepów w obawie, że w całej stolicy zostanie wprowadzony podobnie drakoński lockdown jak w Szanghaju. Szanghajski lockdown trwa już blisko miesiąc i mocno przyczynił się do pogorszenia koniunktury w gospodarce chińskiej oraz do pogłębienia zakłóceń w łańcuchach dostaw. W ostatnich dniach znów został on zaostrzony. Władze nadal trzymają się strategii „zerocovidowej" polegającej na eliminowaniu nawet najmniejszych ognisk zakażeń za pomocą surowych restrykcji.
– Są obawy, że sytuacja covidowa w Pekinie będzie ewoluowała w to, co się zdarzyło w Szanghaju, a przedłużające się lockdowny uderzą w gospodarkę – uważa Kevin Li, zarządzający w funduszu GF Asset Management.
– Chiny są drugą pod względem wielkości gospodarką świata i nie wykazują zamiaru przyzwyczajenia się do życia z covidem. Trzeba być odważnym, by postawić na to, że chiński prezydent Xi Jinping wycofa się ze swojej strategii pandemicznej. Wygląda więc na to, że będziemy mieć presję w postaci zakłóceń w chińskiej machinie eksportowej oraz załamania nastrojów konsumenckich – wskazuje Jeffrey Halley, analityk firmy OANDA.
– W czasie, gdy rynki wciąż mierzą się ze skutkami wojny w Ukrainie, chińska strategia zerocovidowa grozi dalszą destabilizacją łańcuchów dostaw, podsycaniem niedoborów i zwiększeniem presji na wzrost cen – ocenia Raffi Boyadjian, analityk firmy XM.