- Kraje te nie inwestują w lokalną produkcję i są uzależnione od eksportu wąskiej grupy towarów – twierdzi Olivier De Schutter, doradca Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Tymczasem w niektórych krajach drożejąca żywność jest przyczyną zamieszek. Kilka dni temu w Maputo (stolica Mozambiku) w największych od 2008 r. protestach ulicznych, zginęło 13 osób.
- Nastroje tłumu w Mozambiku i innych krajach były łatwe do przewidzenia – twierdzi De Schutter. Poprzednio podobny kryzys, spowodowany drożejącą żywnością, miał miejsce w 2008 r. Zdaniem ekspertów wtedy wiele rządów mogło być taką sytuacją zaskoczonych. – Jednak od tego czasu niewiele zrobiono – podkreśla Olivier De Schutter. Jego zdaniem, kraje te powinny inwestować więcej pieniędzy w produkcję na rynki lokalne. Tak, aby uniezależnić się od produktów z importu. Tym bardziej, że ich ceny podlegają bardzo dużym wahaniom - w ostatnim czasie mocno rosną.
Co więcej, dochody większości z tych państw (szczególnie afrykańskich i południowo-amerykańskich) są uzależnione od eksportu niewielkiej liczby towarów. To oznacza, że silniejszy spadek cen eksportowanych surowców może spowodować załamanie się gospodarek tych państw.
Tymczasem eksperci z Nomura Holding twierdzą, że w nadchodzących latach ceny żywności będą piąć się w górę. Przyczyny? Rosnący popyt, klimatyczne zawirowania i zużywanie części surowców do produkcji biopaliw.