Pogorszenie wyników to oczywiście skutek wycieku ropy z należącej do BP platformy Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej. W minionym kwartale koncern poniósł w związku z tą katastrofą 7,7 mld USD strat.
Jednakże, po wyłączeniu ze statystyk zdarzeń jednorazowych i zmiany wartości rezerw, wyniki BP okazały się nieco lepsze od prognoz analityków. Liczony w ten sposób zysk wyniósł 5,5 mld USD, o 18 proc. więcej niż w takim samym okresie zeszłego roku. Inwestorzy docenili również to, że spółka wypracowała zysk netto po tym, gdy w drugim kwartale straciła na czysto aż 17 mld USD. Akcje BP zyskiwały więc wczoraj, po publikacji raportu kwartalnego, o około 2 proc.
Robert Dudley, prezes BP, twierdzi, że jego spółka podnosi się już po wypadku w Zatoce Meksykańskiej. Wyciek kosztował BP 39,9 mld USD. By pokryć tę sumę, firma porozumiała się już co do sprzedaży swoich aktywów wartych 14 mld USD.
– Wypracowywane przez nas wyniki wskazują, że wszyscy w BP są zdeterminowani, by spółka ruszyła do przodu i odbudowała zaufanie do siebie po strasznych wydarzeniach z ostatnich miesięcy – twierdzi Dudley.
Analitycy wskazują, że katastrofa w Zatoce Meksykańskiej będzie jeszcze przez pewien czas ciążyć na wynikach spółki. – Koszty, jakie poniósł BP w trzecim kwartale, są nieco zaskakujące. Ale spółka okazała się odporna na taki wstrząs. Misją Dudleya jest teraz przywrócenie BP dobrej reputacji – wskazuje Greg Smith, dyrektor zarządzający firmy Fat Prophets.