Fala niepokoju wywołana rewolucją w Libii opada. Większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie rosła w piątek po południu. Ceny ropy WTI?w Nowym Jorku lekko spadły wówczas do około 96 USD z ponad 97 USD w czwartek. Cena baryłki ropy Brent niewiele się w tym czasie zmieniła i wynosiła blisko 111 USD.
Do uspokojenia rynków przyczyniła się Arabia Saudyjska, zwiększając produkcję surowca. Libijskie terminale naftowe nadal nie pracowały. Guenther Oettinger, unijny komisarz ds. energii, stwierdził jednak, że nie ma z tego powodu żadnych zakłóceń w zaopatrzeniu krajów Unii Europejskiej w surowce energetyczne.
[srodtytul]Infrastruktura ocalała[/srodtytul]
Jeszcze kilka dni temu libijski dyktator płk Muamar Kaddafi groził, że trwająca w jego kraju rewolucja doprowadzi do zniszczenia libijskiej infrastruktury naftowej. Media donosiły nawet o bombardowaniach szybów dokonywanych przez wierne Kaddafiemu lotnictwo. Teraz libijski reżim nieco łagodzi retorykę. – Nie zniszczymy pól naftowych. One należą do narodu – zapowiedział syn Kaddafiego Saif al Islam.
Tymczasem libijska opozycja połączona w Ruch 17 lutego zapowiada, że po przejęciu władzy będzie honorowała wszelkie umowy z zagranicznymi firmami naftowymi, które zostały zawarte zgodnie z prawem i „są w interesie narodu libijskiego”.