Gospodarka świata weszła w nową niebezpieczną fazę. Ryzykujemy, że kruchy proces ożywienia zostanie przerwany. Musimy więc działać natychmiast – alarmuje Christine Lagarde, dyrektor wykonawcza Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Słowa te, wypowiedziane na sympozjum w Jackson Hole, mocno kontrastują z uspokajającym tonem wygłoszonych tam przemówień szefa Fedu Bena Bernankego oraz prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jeana-Claude'a Tricheta. Lagarde jest mocno zatroskana zarówno sytuacją w USA, jak i w Europie.
Niepokojące trendy
Zdaniem szefowej MFW amerykańskie władze powinny spróbować zahamować spadek cen nieruchomości. Europejskie banki muszą natomiast podwyższyć swoje kapitały. – Bez ich rekapitalizacji łatwo możemy się spodziewać rozlania się gospodarczej dekoniunktury po krajach z serca strefy euro, a nawet kryzysu płynnościowego. Wzmacnianie kondycji banków jest kluczem do przerwania rozlewania się kryzysu po Europie. Banki powinny najpierw szukać pieniędzy na rynkach, ale jeśli to okaże się potrzebne, mogą sięgać po pieniądze publiczne, w tym z Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej – mówi Lagarde.
Trichet, choć również wezwał europejskie banki do podwyższenia kapitału, w Jackson Hole wykazywał dużo optymizmu i skoncentrował się na obronie samej idei istnienia strefy euro. Wskazuje on, że gospodarka Stanów Zjednoczonych jest równie zróżnicowana regionalnie jak gospodarka strefy euro, a oba te obszary miały w ostatniej dekadzie podobne osiągnięcia, jeśli chodzi o wzrost PKB i sytuację na rynku pracy.
– Wpływ kryzysu na różne gospodarki strefy euro jest podobnie zróżnicowany jak jego skutki dla poszczególnych stanów USA. Najmocniej poszkodowane zostały te gospodarki, w których przed kryzysem istniały bańki oraz problemy strukturalne. Lekcją, jaką powinniśmy z tego wynieść, jest to, że gospodarki powinny przechodzić reformy strukturalne, które uczynią je wydajniejszymi i bardziej konkurencyjnymi, tak jak to zrobiły Niemcy w latach 90. – twierdzi Trichet.
W oczekiwaniu na ruch
Również Bernanke starał się uspokoić inwestorów, mówiąc w Jackson Hole, że sytuacja gospodarcza w USA będzie w drugiej połowie roku lepsza niż w pierwszej, a teraz jest za wcześnie, by rozpocząć trzecią rundę ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej (QE3). W piątek po jego przemówieniu amerykańskie indeksy giełdowe znalazły się na plusie, a frank szwajcarski się osłabił, co oznacza, że przynajmniej czasowo Bernanke zdołał uspokoić rynki.