Na europejskich giełdach doszło w czwartek do odreagowania po przecenie. Wiele indeksów zyskiwało po południu po ponad 1 proc., a kurs funta powrócił na poziom 1,30 USD za 1 GBP. Sytuacja była jednak daleka od uspokojenia. Kolejne fundusze inwestujące w brytyjskie nieruchomości komercyjne wstrzymywały klientom możliwość wypłaty środków. Mohammed El-Erian, rynkowy guru i zarazem główny doradca ekonomiczny Allianza, ostrzegł zaś, że funt może osiągnąć parytet 1:1 z dolarem, jeśli brytyjski rząd nie wdroży wiarygodnego planu B pozwalającego na wolny handel Wielkiej Brytanii z Unią.
W stronę parytetu
El-Erian nie jest w swoich ostrzeżeniach odosobniony. „Jeśli gospodarka będzie miała się naprawdę źle, parytet funta z dolarem jest dosyć możliwy" – napisał George Magnus, były główny ekonomista banku UBS.
Analitycy Deutsche Banku prognozują, że na koniec 2016 r. za 1 funta będzie płaciło się prawdopodobnie 1,15 USD. Zaznaczają oni jednak, że te przewidywania i tak mogą okazać się zbyt ostrożne. Parytet 1:1 z dolarem oznaczałby, że funt stałby się najsłabszy w historii wobec amerykańskiej waluty. Dotychczasowe historyczne minimum zostało osiągnięte w lutym 1985 r. Płacono wówczas 1,052 USD za 1 funta.
Analitycy firmy Hargreaves Lansdown, na podstawie zachowania rynku swapów na stopy procentowe w londyńskim City, szacują, że jest 78 proc. szans, że w przyszłym tygodniu Bank Anglii obetnie stopy procentowe. Szanse na to, że w sierpniu będą one zerowe, wynoszą 27 proc., a że do końca roku staną się ujemne, sięgają tylko 8 proc. Obecnie główna stopa procentowa Banku Anglii wynosi 0,5 proc.
Część analityków wątpi jednak w sens cięcia stóp w Wielkiej Brytanii. – Zwiększenie podaży pieniądza niewiele poprawi sytuację, gdy nie ma wystarczającego popytu na kredyt. Twarda decyzja o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian wysłałaby wyraźny sygnał inwestorom, że Bank Anglii uważa, iż Wielka Brytania przetrwa tę burzę, i że nie chce, by funt osłabł jeszcze bardziej – wskazuje Andrew Edwards, prezes londyńskiej firmy ETX Capital.