Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 27.02.2017 15:00 Publikacja: 27.02.2017 15:00
Grecja jest od siedmiu lat w głębokim kryzysie. I chyba długo z niego nie wyjdzie...
Foto: Archiwum
W strefie euro bardzo wiele rzeczy się zmieniło przez ostatnie siedem lat, ale dwie kwestie pozostają niezmienne: Angela Merkel jest kanclerzem Niemiec, a Grecja jest pogrążona w kryzysie. I choć na jesieni okaże się, jak długo pani kanclerz będzie jeszcze rządzić Niemcami (i de facto współrządzić Europą), to nic nie wskazuje, by sytuacja Grecji miała się zmienić w znaczący sposób. Grecki kryzys ostatnio znów przypomniał inwestorom o swoim istnieniu: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Eurogrupa i ateński rząd nie mogły się dogadać w kwestii dalszych działań naprawczych, jakie trzeba wprowadzić w Grecji. To zagroziło tym, że odblokowanie kolejnej transzy pomocy finansowej znacznie się opóźni. W zeszłym tygodniu Bruksela i Ateny porozumiały się jednak w sprawie wysłania kolejnej misji trojki (przedstawicieli MFW, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego) do Aten. Rynki uznały, że po rutynowych biurokratycznych przepychankach Grecja znów dostanie pomoc, która znów trafi niemal w całości do jej wierzycieli. Przy okazji wprowadzi się dodatkowe cięcia fiskalne podyktowane przez trojkę (mówi się o cięciu emerytur o 35 proc.), albo przynajmniej poudaje się, że zostaną one wdrożone. Sytuacja będzie się powtarzała aż do połowy 2018 r., gdy kończy się obecny program pomocowy. Nie można wykluczyć, że zostanie przyznany Grecji kolejny pakiet pożyczek, co sprawi, że ten rytuał będzie się powtarzał jeszcze przez kilka lat. No, chyba że jakiś zewnętrzny czynnik (niemieckie weto? Frexit? Italexit?) doprowadzi do wypadnięcia Grecji ze strefy euro.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Po głębokich ubiegłorocznych spadkach popyt na samochody elektryczne na kluczowych unijnych rynkach w tym roku niespodziewanie wzrósł.
Napięcia w relacjach transatlantyckich przełożyły się na słabe notowania akcji części amerykańskich firm zbrojeniowych. To mocno kontrastuje choćby z silnymi zwyżkami papierów producentów uzbrojenia i sprzętu wojskowego ze Starego Kontynentu.
Najnowsze dane dotyczące preferowanego wskaźnika inflacji Rezerwy Federalnej wykazały, że ceny w lutym wzrosły bardziej niż oczekiwano, a inflacja utrzymała się powyżej docelowego poziomu 2 proc. ustalonego przez Fed.
W tym tygodniu przypada 25. rocznica pęknięcia bańki technologicznej. Biorąc pod uwagę dotychczasową korektę akcji technologicznych w 2025 r., szczególnie w USA, można się zastanowić, czy nadchodzi czas kolejnej. Według analityków Goldman Sachs, to nam nie grozi.
W marcu wskaźnik Ifo Employment Barometer spadł do 92,7 punktów, z 93,0 punktów w lutym. – Sytuacja na rynku pracy pozostaje trudna – mówi Klaus Wohlrabe, szef badań w Ifo.
Sektor motoryzacyjny w Europie w ostatnim czasie doświadczył zmienności związanej z napięciami handlowymi. Ich ryzyko właśnie się materializuje.
Ostra przecena akcji, jeszcze mocniejszy spadek sprzedaży w Europie oraz fala hejtu dotykająca spółkę i jej produkty – to skutki mieszania się Elona Muska do polityki po stronie prawicy. Niektórzy uważają jednak, że firma wciąż ma duży potencjał, który pokaże w przyszłości.
Będąc już na finiszu pierwszego kwartału 2025 r., posiadacze akcji spółek notowanych na warszawskiej giełdzie mogą mieć powody do zadowolenia. Koniunktura w tym roku jak na razie sprzyja zarabianiu, co przełożyło się na wysokie stopy zwrotu z akcji, które w wielu przypadkach osłodziły inwestorom rozczarowujący 2024 r.
Na rekordowych zarobkach sektora nie bogacą się jacyś mityczni banksterzy. Duża część zysków banków służy finansowaniu polskiej gospodarki, na reszcie korzystają akcjonariusze, w tym Skarb Państwa i „zwykli” Polacy – wynika z naszej analizy.
Napięcia w relacjach transatlantyckich przełożyły się na słabe notowania akcji części amerykańskich firm zbrojeniowych. To mocno kontrastuje choćby z silnymi zwyżkami papierów producentów uzbrojenia i sprzętu wojskowego ze Starego Kontynentu.
Nawet jeśli nastąpi obniżka stóp w lipcu czy sierpniu, to niewielka. Trochę ożywi klientów, ale nie na tyle, by to miało duży wpływ na sprzedaż. Dlatego myślę, że ten rok będzie dla deweloperów dość podobny do poprzedniego – mówi Andrzej Gutowski, wiceprezes Ronsona.
Jedynymi banknotami, których liczba rośnie stale, są 500-złotowe. Tak jest i w tym roku. Wzrost nie jest wielki, w ciągu dwóch miesięcy tego roku wyniósł 0,7 mln sztuk. Niektóre pozostałe nominały odnotowały spadki, przynajmniej w styczniu. Poza 100-złotowymi, które po ubiegłorocznym odbiciu znów znikają z obiegu, i 20-złotowymi.
Pytanie, które wciąż pozostaje bez odpowiedzi: czy Polacy już rozpoczęli konsumpcję, czy nadal oszczędzają? W styczniu wydawało się, że to pierwsze: depozyty gospodarstw domowych ledwie wzrosły, skoczyła w górę sprzedaż. W lutym było odwrotnie.
Na koniec marca ważnymi prospektami dysponowało siedmiu emitentów. Wartość emisji formalnie możliwa do ich przeprowadzenia wynosiła blisko 2 mld zł, ale trudno liczyć, by firmy wykorzystały programy w całości.
W I kwartale emitenci obligacji przeprowadzili sześć publicznych emisji obligacji adresowanych do szerokiego grona nabywców na bazie prospektów. Przed rokiem o tej porze było ich jedenaście. W ujęciu wartościowym różnice nie są aż tak duże.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas