Cena tych papierów w IPO została wyznaczona na 240 euro, ale już na początku sesji płacono za nie ponad 400 euro. To jak dotąd największa tegoroczna oferta publiczna spółki technologicznej w Europie. Miała ona zebrać 849 mln euro, ale po zrealizowaniu wszystkich opcji umożliwiających sprzedaż dodatkowych akcji kwota ta może sięgnąć nawet 947 mln euro.
Ayden to założona w 2006 r. spółka, która rzuciła wyzwanie tradycyjnym firmom obsługującym transakcje z udziałem kart płatniczych. Do jej klientów zaliczają się takie giganty technologiczne, jak Facebook, Netflix czy Uber. Miała w zeszłym roku ponad 1 mld euro przychodu. W trakcie środowej sesji jej kapitalizacja sięgała nawet 13,5 mld euro, co oznacza, że była większa od wielu tradycyjnych instytucji finansowych, np. niemieckiego Commerzbanku. – Ayden jest dowodem na to, że nawet w tradycyjnym i mocno regulowanym sektorze możliwe jest zbudowanie potężnego, globalnego biznesu – twierdzi Jan Hammer, partner w funduszu venture capital Index Ventures, który inwestował wcześniej w firmę Ayden.
Pieniądze zebrane w ramach oferty publicznej trafiły w całości do dotychczasowych udziałowców pozbywających się akcji – czyli m.in. funduszy venture capital. Ci inwestorzy mocno na tym zarobili. Arnout Schuijff, współtwórca firmy i zarazem jej dyrektor technologiczny, stał się dzięki tej ofercie publicznej miliarderem. Sprzedał akcje za jedynie 62 mln euro, ale pakiet 6,4 proc. udziałów, który sobie zostawił, stał się wart ponad 1 mld euro. Jego brat Joost sprzedał połowę swoich udziałów, ale pozostał mu pakiet wart 500 mln euro. W rękach prezesa Pietera van der Doesa zostały udziały za 800 mln euro.