W ostatnim numerze tygodnika „The Economist” ukazał się artykuł o kłopotach gospodarczych Unii Europejskiej. Uwagę czytelników, także za granicą, przykuł wykres, który pokazywał, że Polska gospodarka od 2019 r. urosła bardziej niż którakolwiek z dużych gospodarek Zachodu. Czemu zawdzięczamy tak szybki rozwój?
Jednym z ważnych czynników, które to tłumaczą, jest bardzo zróżnicowana struktura produkcji w Polce. Po wybuchu pandemii gospodarstwa domowe na świecie ograniczyły mocno popyt na niedostępne wówczas usługi, ale jednocześnie rządy uruchomiły szereg programów, które stabilizowały zatrudnienie i dochody konsumentów. Zagregowany popyt nie spadł tak bardzo, jak można się było spodziewać, ale skoncentrował się na towarach. Polska na tym skorzystała właśnie dzięki tej dywersyfikacji przemysłu. W momencie wybuchu wojny w Ukrainie zarówno produkcja sprzedana przemysłu w Polsce, jak i PKB były już wyraźnie wyższe niż przed pandemią, podczas gdy np. niemiecka gospodarka nie była w stanie odrobić pandemicznych strat. A po wybuchu wojny w Ukrainie znów zaczęła tracić. Polska nie jest może ważnym globalnym graczem, jeśli chodzi o udział w światowym eksporcie, ale ten udział w zasadzie od początku transformacji systematycznie rośnie.
Teraz polski przemysł też się zmaga ze stagnacją, ale jednak jest w lepszej kondycji niż przemysł w Niemczech. Tak przynajmniej sugeruje PMI, ankietowy wskaźnik koniunktury w tym sektorze. W Polsce jest on o ponad 6 pkt proc. wyżej niż w Niemczech, a rozbieżność ta była poprzednio większa w 2012 r. Czy to oznacza, że stagnacja w polskim przemyśle ma inne źródła niż recesja w przemyśle niemieckim i może się szybciej skończyć?
Nie powiedziałbym, że kłopoty niemieckiego przemysłu są dla nas zupełnie niegroźne. O ile bezpośrednio po pandemii polska gospodarka oderwała się od niemieckiej, o tyle po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie trendy w Polsce i Niemczech są w zasadzie podobne, przynajmniej na poziomie produkcji sprzedanej przemysłu, ale też ogólnie na poziomie PKB. Wydaje się więc, że o ile częściowo udało się zerwać nasze silne powiązania z gospodarką niemiecką, o tyle po wybuchu wojny w Ukrainie one znów dały o sobie znać. Zarówno Polska, jak i Niemcy doświadczyły wzrostu ryzyka geopolitycznego, co nie służy gospodarkom zorientowanym na eksport. Obie gospodarki odczuły też szok energetyczny i wzrost kosztów produkcji. To był czynnik, który osłabił konkurencyjność europejskiego przemysłu względem innych dużych gospodarek.