Kilka dni temu rentowność 10-latek doszła do 9 proc., podczas gdy na początku miesiąca oscylowała wokół 7 proc., a w wakacje była nawet poniżej 5,5 proc. Co stało za tą przeceną polskich obligacji skarbowych?
Przede wszystkim czynniki globalne, choć trzeba przyznać, że Polska ma tzw. wysoką betę, tzn. rynek jest bardziej wrażliwy na te zewnętrzne siły. Jesteśmy w uniwersum krajów rozwijających się. Do tego inwestorzy widzą pewne czynniki wewnętrzne, które mogły przecenę obligacji potęgować. Polska jest krajem przyfrontowym, co wymusza pewne dodatkowe wydatki publiczne. Do tego w Europie trwa kryzys energetyczny, na który rządy reagują rozmaitymi programami mającymi złagodzić wpływ szoku na finanse gospodarstw domowych. Te programy są dość kosztowne, w Polsce również. Jednocześnie na rynku międzybankowym w Polsce płynność obecnie jest niewielka, banki mają już dużo obligacji. To wpływa na popyt na nowe emisje. To, co widzieliśmy w ostatnich dniach, gdy rentowność mocno wzrosła, to był częściowo efekt zakłóceń związanych właśnie z płynnością. To, że MF odwołał wtorkową aukcję obligacji, nie powinno dziwić. Rząd nie chciał akceptować tak wysokiej rentowności (tak niskich cen – red.). I to była dobra decyzja, bo teraz mamy już do czynienia z silną korektą na rynku obligacji.
Czy to odbicie cen obligacji - w ciągu zaledwie czterech dni rentowność 10-latek spadła o ponad 1 pkt proc., w środę była chwilami nawet poniżej 7,9 proc. - można postrzegać jako dowód, że wcześniejsza przecena była spowodowana głównie czynnikami zewnętrznymi? Bo w tym czasie, jak się wydaje, nie doszło do żadnych istotnych zmian w perspektywach inflacji w Polsce, planach polskiego rządu itp.
Tak, lokalne czynniki tylko amplifikowały przecenę, która była odzwierciedleniem tendencji globalnych. Te tendencje to wzrost rentowności 10-letnich obligacji USA do około 4,3 proc. (z około 3,8 proc. na początku miesiąca – red.). To jest wynik zakładów o to, że Fed podwyższy główną stopę procentową w okolicę 5 proc. Towarzyszyło temu osłabienie kursu euro wobec dolara wskazujące na to, że następuje odpływ kapitału z całej Europy. W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z osłabieniem dolara i spadkiem rentowności obligacji USA. Towarzyszyło temu odbicie na giełdach. W takiej konstelacji aktywa z rynków wschodzących zwykle zyskują na wartości.