Jak podał w środę GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w sierpniu realnie (czyli w cenach stałych) o 4,2 proc. rok do roku po zwyżce o 2 proc. w lipcu. To wynik powyżej przeciętnych szacunków ekonomistów w ankiecie „Parkietu” (3 proc.). Ale przyspieszenie wzrostu sprzedaży w ujęciu rok do roku to w dużej mierze efekt bardziej korzystnego układu kalendarza. Co więcej, zmiany popytu rok do roku napędza wzrost populacji Polski związany z napływem uchodźców z Ukrainy.
Większą niespodzianką jest to, że także w stosunku do poprzedniego miesiąca sprzedaż (po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych) wzrosła w sierpniu o 1,6 proc., najbardziej od stycznia. Tymczasem w poprzednich dwóch miesiącach tak liczona sprzedaż wyraźnie malała. Ekonomiści nie zmieniają jednak zdania, że perspektywy popytu konsumpcyjnego rysują się w ciemnych barwach.
Strach przed bezrobociem
W sierpniu, jak informował GUS we wtorek, przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach wzrosło o 12,7 proc. rok do roku, podczas gdy wskaźnik cen konsumpcyjnych podskoczył o 16,1 proc. rok do roku. To oznacza, że siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia zmalała o 3,4 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 2000 r. To czynnik, który bezpośrednio wpływa na możliwości konsumpcyjne gospodarstw domowych. Na to jednak nakładają się minorowe nastroje konsumentów, skłaniające ich do zaciskania pasa.
Jak podał w środę GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych, dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów, wzrósł we wrześniu do minus 44,2 pkt z minus 44,9 pkt w sierpniu, gdy był najniżej w historii badań GUS. Jednocześnie ostro, z minus 30,8 pkt do minus 33,2 pkt (to najniższy poziom od maja 2020 r., gdy gospodarka była paraliżowana restrykcjami związanymi z Covid-19), spadł tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej. Przyczynił się do tego gwałtowny spadek wskaźnika pewności zatrudnienia, który – jak zauważył Grzegorz Ogonek, ekonomista z Santander Bank Polska – do tej pory był zaskakująco stabilny i nie reagował na rosnące prawdopodobieństwo recesji. Na nastroje gospodarstw domowych wpływała negatywnie najwyższa od ćwierćwiecza inflacja, ale nie obawy o utratę pracy.