Dane te są zbieżne z wynikami podawanymi przez GUS. Firmy, w których pracuje od 50?osób, przeznaczyły na nakłady inwestycyjne w I półroczu 37,5 mld złotych i było to (w cenach stałych) o 9 proc. więcej niż przed rokiem. W II kwartale firmy zwiększyły inwestycje (nominalnie) w porównaniu z II kwartałem 2010 r. o 13,1 procent, przy czym inwestycje w budynki i budowle (sygnalizujące zwiększenie majątku produkcyjnego, a nie wyłącznie jego odtworzenie) wzrosły o 16,7 proc. Utrzymało się wysokie tempo wzrostu nakładów?na maszyny i urządzenia techniczne oraz środki transportu.
W ciągu sześciu miesięcy tego roku poziom zobowiązań spółek giełdowych zwiększył się o ok. 10 proc. Może to oznaczać, że większość firm finansuje się kredytem i raczej nie korzysta ze środków własnych. Stan gotówki w kasach wzrósł bowiem w tym okresie o ok. 5 procent.
Wciąż dużo inwestują głównie największe spółki, ale coraz śmielej zaczynają sobie poczynać także mniejsze podmioty. Największy wzrost inwestycji widać w sektorze spożywczym – tu nakłady wzrosły w pierwszym półroczu o prawie 70 procent. W tym sektorze właśnie wyróżniły się mniejsze firmy. Rosły nakłady w Pamapolu, jednej z mniejszych spółek w branży. W tym roku przedsiębiorstwo planuje inwestycje (głównie o charakterze odtworzeniowym) za 10–11 mln złotych. Źródłem finansowania mają być środki własne i unijne dotacje. Również niewielki Pepees mocno się tu uaktywnił – głównie kupując udziały w innych firmach. W pierwszym półroczu nabył np. ponad 50 proc. udziałów w spółce PPZ Bronisław, dzięki czemu poszerzył swoją działalność.
Krzysztof Rąbiński z Polskiego Banku Przedsiębiorczości zauważa, że zmienia się charakter inwestycji prowadzonych przez firmy. – Przez ostatnich kilka lat były to głównie niezbędne inwestycje odtworzeniowe, w tym roku sytuacja nieco się zmieniła – mówi. Jego zdaniem firmy zgromadziły tyle kapitału, że prowadzenie inwestycji wydaje im się bezpieczniejsze. Poza tym część przedsiębiorstw (szczególnie w branży przetwórczej i spożywczej) prowadzi inwestycje kapitałowe, głównie przejęcia. – To pokłosie kryzysu, mocniejsi przejmują słabszych – komentuje Rąbiński.