Inflacja w Czechach w czerwcu przyspieszyła do 2,6 proc., drugi miesiąc z rzędu przewyższając cel inflacyjny banku centralnego. Na Węgrzech inflacja sięgnęła 3,1 proc., najwięcej od ponad pięciu lat. W obu krajach powyżej 2 proc. jest też inflacja bazowa. Powtarzaną regularnie przez prezesa NBP Adama Glapińskiego tezę, że połączenie szybkiego wzrostu gospodarki i niskiej inflacji nie jest tylko polskim fenomenem, coraz trudniej obronić. Dlaczego w Polsce inflacja jest dużo niższa niż w krajach regionu?
Piotr Bielski: W strefie euro inflacja też wciąż jest niższa, niż można by oczekiwać w tej fazie cyklu. Ale Polska faktycznie coraz bardziej się wyróżnia, choć napięcia na rynku pracy są większe niż w zachodniej Europie, firmom coraz bardziej doskwiera brak pracowników, a płace rosną coraz szybciej. Ale widać, że tych rosnących kosztów pracy firmy nie przerzucają na końcowych odbiorców.
Dlaczego?
Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Podejrzewamy, że ma to m.in. związek z wynikami przedsiębiorstw. Rosnące koszty sprawiają, że marże zysku firm się kurczą, ale z bardzo przyzwoitych poziomów. Firmy mogą sobie wciąż pozwolić, żeby nie przerzucać kosztów na konsumentów. Ale to nie będzie trwało w nieskończoność. Sytuacja na rynku pracy z perspektywy firm się nie poprawi. Presja płacowa będzie więc rosła, marże będą się dalej zacieśniały i w pewnym momencie firmy będą zmuszone przerzucać koszty na konsumentów.