Zanim na początku stycznia GUS opublikował wstępny szacunek CPI w grudniu, ekonomiści przeciętnie oceniali, że inflacja przyspieszyła do 2,9 proc. rocznie. Przy tym tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca rozchwianych często cen energii i żywności, miała wynieść 2,7 proc., po 2,6 proc. w listopadzie. W świetle środowych danych GUS ekonomiści szacują (oficjalne dane ukażą się w czwartek), że inflacja bazowa sięgnęła 3,1–3,2 proc. Tak wysoka była ostatnio w 2002 r.
– To było główne źródło zaskoczenia i dużego skoku indeksu CPI w grudniu – przyznał Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Struktura wzrostu inflacji bazowej w ostatnich miesiącach wskazuje na narastającą presję kosztową w polskiej gospodarce, co widoczne jest szczególnie w rosnących cenach usług – dodał Jakub Olipra, ekonomista z Credit Agricole Bank Polska. Ta presja kosztowa związana jest głównie z rosnącymi płacami.
Ceny usług wzrosły w grudniu o 6,1 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,3 proc. w listopadzie. To największa ich zwyżka od co najmniej 2010 r. Przyczyniły się do tego m.in. zwyżki cen ubezpieczeń (o 7,8 proc. rok do roku, podczas gdy w listopadzie malały), usług transportowych (o 7,5 proc. rok do roku, po zniżce o 0,5 proc. w listopadzie) oraz usług telekomunikacyjnych (o 4,7 proc. rok do roku, po 4,1 proc. w listopadzie).
Ceny towarów zwiększyły się o 2,4 proc., po 1,7 proc. w listopadzie. To w dużej mierze efekt zwyżek cen żywności, szczególnie mięsa, które podrożało o 12,8 proc. rok do roku, po 9,2 proc. w listopadzie. Do tego ustał spadek cen paliw do prywatnych środków transportu, który jeszcze w listopadzie przekraczał 5 proc. rok do roku.