Radykalna rewizja oczekiwań rynkowych odnośnie do wielkości nadchodzących obniżek stóp procentowych w USA wywołała niewidziany od pół roku wzrost rentowności amerykańskich obligacji, co z kolei pociągnęło w górę notowania dolara. Globalna aprecjacja dolara przyczyniła się zaś do tego, że akcje na rynkach wschodzących spędziły prawie cały miesiąc na korygowaniu wrześniowego wyskoku w górę wywołanego przez ogłoszenie działań stymulacyjnych przez chińskie władze. W to wpisała się relatywnie słaba postawa naszego krajowego rynku.

Pierwszym testem dla oczekiwań rynkowych i siły dolara będą piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Lepsze dane jeszcze pomogą dolarowi, a ewentualne negatywne zaskoczenia powinno sprzyjać skorygowaniu się październikowych tendencji. Osobiście zakładałbym, że trwa stopniowe schładzanie się rynku pracy – otwartym pytaniem pozostaje tempo tego chłodzenia.

Ale i tak największym wydarzeniem będzie wynik amerykańskich wyborów prezydenckich, który poznamy prawdopodobnie 6 listopada. Pozytywne przynajmniej jest to, że po pierwszej (być może nerwowej) reakcji na rezultaty głosowania zacznie znikać polityczna niepewność, która przyczyniła się do podwyższonej zmienności na rynkach w październiku.