Przeglądając ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że zmniejsza się dystans względem potencjalnej recesji. Ubiegłotygodniowy odczyt usługowego wskaźnika ISM okazał się najniższy od czterech lat. W przeszłości niezawodnym sygnałem rozpoczęcia recesji był spadek trzymiesięcznej średniej ruchomej z ISM Services poniżej progu 50 pkt – ostatnia wartość jest już o przysłowiowy kroczek od tego sygnału. O krok od sygnału recesji jest też tzw. reguła Sahm, dotycząca stopy bezrobocia w USA, która w czerwcu wspięła się do 4,1 proc., czyli poziomu niewidzianego od 31 miesięcy.

Na razie te słabsze dane zostały przez rynek akcji zinterpretowane pozytywnie, jako zachęta dla Fedu do rozpoczęcia obniżek stóp procentowych. Obniżka już na posiedzeniu pod koniec lipca pewnie mogłaby zostać uznana za objaw paniki, ale kolejny, wrześniowy termin wydaje się coraz prawdopodobniejszy. Przypomnijmy, że okres oczekiwania na rozpoczęcie cięć stóp praktycznie zawsze był udany dla Wall Street – i obecna sytuacja nie jest pod tym względem wyjątkiem. Co innego, jeśli chodzi o fazę samych obniżek. Jeżeli pierwsza w cyklu obniżka stóp była związana z nadciągającą recesją (2019, 2007, 2001), był to – jak się potem okazało – raczej sygnał do ostrożności niż kolejny impuls dla hossy.

Na razie jednak na Wall Street trwa letni bal.