Inwestorzy rozpoczęli kolejny dzień na parkietach w mieszanych nastrojach. Poniedziałkowa sesja, przynajmniej w Warszawie, zakończyła się co prawda solidnymi wzrostami indeksów ale równocześnie nie zostały one poparte obrotami, które nie przekroczyły 700 mln zł. To dowodzi, że duży kapitał, bez którego mocniejsze zmiany indeksów nie są możliwe, stoi z boku i czeka aż sytuacja na parkietach wyklaruje się. Również pozytywny finał poniedziałkowych notowań za oceanem i wtorkowych w Azji były zbyt słabymi czynnikami przemawiającymi na korzyść byków.
Inwestorzy bali się wykonywać agresywniejsze ruchy na papierach, mimo że wyceny niektórych spadły do bardzo atrakcyjnych poziomów, bo wciąż opatrują rany po zeszłotygodniowych i wcześniejszych spadkach. Przed otwieraniem pozycji powstrzymuje ich jednak przede wszystkim piątkowe wystąpienie szefa amerykańskiej rezerwy federalnej. Ben Bernanke, w piątek o godz. 16.00, przedstawi w Jackson Hole (warto zapamiętać tę nazwę bo będzie przewijała się wielokrotnie w komentarzach giełdowych) strategię pieniężną USA na najbliższą przyszłość. Optymiści liczą, że Fed zacznie kolejną, trzecią już, rundę pompowania pieniędzy do gospodarki (tzw. EQ3). Pesymiści twierdzą, że strumień pieniędzy nie zostanie uruchomiony co skaże światową gospodarkę na wpadnięcie w otchłań recesji. Pierwszy wariant pozwoli natomiast na złapanie chwili oddechu i na kilka miesięcy podtrzyma lepsze nastroje na rynkach.
Na otwarciu wtorkowej sesji w Warszawie indeks WIG tracił 0,15 proc. i znalazł się na poziomie 39490 pkt. WIG20 zniżkował o 0,43 proc. do 2294 pkt. Po kilku minutach oba indeksy wyszły jednak na plus. Zgodnie z oczekiwaniami aktywność inwestorów na dzisiejszej sesji, póki co, jest śladowa. Po dziesięciu minutach właściciela zmieniły papiery za niespełna 30 mln zł z czego dwie trzecie dotyczyło akcji spółek z WIG20.
Na innych parkietach naszego kontynentu notowania rozpoczęły się na zielono. Warto zwrócić uwagę, że w poniedziałek tamtejsze parkiety radziły słabiej niż warszawski. Giełda w Londynie i Frankfurcie zyskiwała rano 1,2 proc. a w Paryżu ponad 1,8 proc.
Optymistycznie rozpoczęła się też wtorkowa sesja na rynku walutowym. Euro kosztowało w Warszawie poniżej 4,16 zł, dolar 2,8845 zł a frank szwajcarski 3,6620 zł.