Ograniczył się do ogólnikowego zapewnienia, że Fed ma całą gamę narzędzi wspierania gospodarki i jest gotów ich użyć w razie potrzeby. Jednocześnie zapowiedział, że w celu przedyskutowania tej sprawy zostanie o jeden dzień przedłużone wrześniowe posiedzenie władz monetarnych. To z kolei oznacza, że reakcja rynków zostaje niejako odroczona przynajmniej właśnie do tego spotkania.

W tle wystąpienia Bernankego pozostał najnowszy odczyt indeksu nastrojów Uniwersytetu Michigan, który spadł do 55,7 z 63,7 pkt w lipcu. To kolejny wskaźnik nastrojów, który poddał się wyraźnej presji, zwiększając prawdopodobieństwo niekorzystnego rozwoju wydarzeń w realnej gospodarce. To swoista samospełniająca się przepowiednia – pogarszanie się koniunktury ekonomicznej negatywnie wpływa na nastroje, a te jeszcze bardziej przyczyniają się do osłabienia gospodarki. Z tego rodzaju mechanizmem mieliśmy poprzednio do czynienia na przełomie lat 2008 i 2009.

Inwestorzy nie zwrócili również większej uwagi na kolejny odczyt dynamiki amerykańskiego PKB w II kwartale. Szacunek wzrostu (w stosunku rocznym) został obniżony z 1,3 do 1,0 proc. W tle wystąpienia Bernankego pozostały również słowa głównego ekonomisty banku Goldman Sachs, Jana Hatziusa, który z jednej strony oczekuje słabego III i IV kwartału w USA, a z drugiej szacuje szanse na recesję jedynie na 33 procent.

W nadchodzącym tygodniu czekają nas kolejne ważne publikacje danych makro, które pozwolą zapewne dołożyć część brakujących elementów gospodarczo-giełdowej układanki. We wtorek poznamy najnowszy odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Board, w czwartek – wraz z początkiem nowego miesiąca – inwestorzy zostaną zasypani publikacjami wskaźników PMI (m. in. dla strefy euro i Polski) oraz indeksu ISM Manufacturing (na początku sierpnia jego spadek w pobliże granicy 50?pkt przyczynił się do gwałtownej wyprzedaży na giełdach), a w piątek rynki będą reagowały na comiesięczne dane o zmianie zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w USA.

Chociaż nawet potencjalnie bardzo słabe odczyty przynajmniej części z tych wskaźników są już zapewne w cenach akcji, to nie można jednak wykluczyć, że będzie to pewien impuls do zmian na rynkach. Od połowy sierpnia główne indeksy GPW są w konsolidacji, co oznacza równowagę sił. Malejące obroty sugerują jednocześnie, że jest to jedynie przejściowa korekta trendu spadkowego, a groźba pogłębienia dołków pozostaje realna.