Nowojorski indeks S&P 500 rósł w pierwszej fazie sesji nawet o ponad 1 proc. Dzień wcześniej zyskał on 0,3 proc., zatem pod koniec tygodnia zaczął odrabiać straty poniesione w pierwszych trzech dniach.
Dobrze na inwestorów amerykańskich podziałały dane o inflacji. Niższy od oczekiwań wzrost cen w USA (a nawet brak wzrostu, jeśli brać pod uwagę dane miesiąc do miesiąca) oznacza, że Fed może mieć od Nowego Roku większe pole manewru i może w końcu zdecydować się na powrót do luzowania polityki pieniężnej – zapewne za pomocą skupu aktywów.
O poprawiających się nastrojach graczy z Wall Street najlepiej świadczy spadek VIX, czyli tzw. indeksu strachu, mierzącego zmienność notowań opcji, do poziomu 23 pkt. Indeks ten znalazł się dziś już ponad 8 proc. poniżej 200-sesyjnej średniej kroczącej – ostatnio na tak niskim poziomie był w lipcu, czyli jeszcze przed obniżką ratingu USA przez Standard & Poor's.
Na Starym Kontynencie tymczasem notowania akcji dzisiaj były zmienne. Przed południem obserwowano zwyżki, co analitycy wiązali m.in. z przyjęciem przez włoski parlament programu oszczędnościowego wartego 30 mld USD i udzieleniu wotum zaufania rządowi Mario Montiego. Po południu wiele parkietów w Europie Zachodniej znalazło się jednak na niewielkim minusie. Było to m.in. pochodną pojawienia się raportu Standard & Poor's wskazującego na możliwość wystąpienia w strefie euro w przyszłym roku nieco głębszej recesji, niż zapowiadano do tej pory.