Krajowy WIG od stycznia zyskał już około 37 proc., ale wzrosty na GPW trwają już od ponad roku. Kiedy mogą się zatrzymać?
Przewidujemy, że przed nami jeszcze kilka miesięcy wzrostów, natomiast do szczytów możemy dojść w okolicach połowy 2024 r.
Czy to oznacza, że perspektywy gospodarcze się pogorszą?
Nie. Co więcej, liczymy na odbicie gospodarki. Cały przyszły rok może być udany dla polskich akcji, a osiągnięcie szczytu wcale nie musi oznaczać, że później czekają nas spadki. Dynamika zwyżek może jednak osłabnąć, a krajowy rynek – przejść w trend boczny. W kolejnych kwartałach głównymi końmi pociągowymi wciąż będą banki i silne spółki konsumenckie. Zdaję sobie sprawę, że taką tezę głosi większość zarządzających aktywami, ale dokładnie te przedsiębiorstwa wciąż pozostają dość tanie i mają dobre perspektywy. Gospodarka wciąż będzie im sprzyjać. Z drugiej strony do zwyżek powinien dołączyć także cały szeroki rynek, ale wpływ innych sektorów na główne indeksy nie jest już tak istotny. Ostatnie miesiące tego roku upłynęły pod znakiem hossy banków i spółek bezpośrednio wyeksponowanych na konsumpcję. To wyprowadziło WIG na historyczne szczyty, podczas gdy np. KGHM, Orlen, Asseco Poland, Cyfrowy Polsat i wiele innych dużych spółek stoi w miejscu. Rynek musi się wymienić – banki z czasem ochłoną, a pałeczkę w tym biegu przejmą innego rodzaju spółki. Dlatego nie spodziewam się załamania. Gospodarka w kolejnych kwartałach zacznie odbijać, co naturalnie rozrusza pozostałe jej części, przede wszystkim przemysł. W tym momencie wciąż jednak to banki zyskują przez wysokie stopy, które pozostaną pewnie na wyższych poziomach jeszcze przez jakiś czas. Koszty ryzyka z kolei w ich przypadku nie rosną. Wydatki na konsumpcję utrzymają się za sprawą większych transferów socjalnych i podwyżek płac.
Konsumenci ostatecznie nie odczują podwyższonych stóp procentowych?