Monika nie jest „malowanym prezesem”

Przygotowanie córki jest tak dobre, że teoretycznie mógłbym teraz wyjechać w podróż dookoła świata, a spółka bez problemu by sobie beze mnie poradziła – mówi Wiesław Żyznowski, szef RN Mercatora.

Publikacja: 09.08.2024 06:00

Wiesław Żyznowski, szef RN Mercatora

Wiesław Żyznowski, szef RN Mercatora

Foto: Fot. mpr

Walne zgromadzenie powołało pana do rady nadzorczej, co oznacza, że sukcesja w grupie została formalnie sfinalizowana. Jak przebiegała?

Wbrew pozorom decydującym momentem sukcesji nie jest zmiana stanowisk – to tylko przypieczętowanie całego procesu, który zaczął się dużo wcześniej i był przygotowywany przez lata. Myślę, że w sukcesji najważniejszy jest sam początek, tzn. moment, kiedy rodzic widzi, że dziecko „czuje” biznes, a ono wyraża chęć podążania w tym kierunku.

Jak to konkretnie wyglądało w Mercatorze?

To były lata 2010–2011. Monika jako młoda dziewczyna zaczęła pracę w Mercatorze, a ja obserwowałem jej zachowanie. Już po kilku miesiącach wiedziałem, że ma potencjał, by kierować firmą. To był najważniejszy moment. Kolejne kilkanaście lat to już tylko podążanie ścieżką w wyznaczonym wtedy kierunku, rozwijanie kompetencji i uczenie się biznesu.

Jaki będzie teraz podział obowiązków? Jaką funkcję będzie pan pełnił?

To Monika kieruje spółką, nie jest „malowanym prezesem”. Jej przygotowanie do tej roli jest tak dobre, że teoretycznie mógłbym teraz wyjechać na dłuższy czas, np. w podróż dookoła świata, a spółka bez problemu by sobie beze mnie poradziła. Co do zasady będę jednak służył radą i wspierał Monikę. Będę również z pozycji rady nadzorczej szczególnie nadzorował wybrane projekty, chociażby te dotyczące efektywności produkcji w Tajlandii czy segmentu deweloperskiego.

W jakich segmentach teraz działa spółka?

Pierwszym jest produkcja rękawic, którą realizujemy w Azji. Drugim – biznes dystrybucyjny rękawic i innych materiałów medycznych i ochronnych jednorazowego użytku w Europie. Trzecim, relatywnie nowym – można powiedzieć: raczkującym – segmentem są nieruchomości. Ostatnim, czwartym, jest tzw. back office, czyli działalność związana z funkcjonowaniem grupy. Za wszystkie te segmenty odpowiada Monika.

Czytaj więcej

Mercator to już nie tylko rękawice. Jakie są plany grupy?

Jakie są plany dotyczące rozwoju produkcji i dystrybucji rękawic oraz nieruchomości?

W każdym z tych segmentów widzimy duży potencjał. Jeśli chodzi o dystrybucję, to mamy w Europie mocno rozwiniętą sieć i możemy sprzedawać nie tylko rękawice. To już się zresztą dzieje – systematycznie poszerzamy asortyment. Z kolei w biznesie produkcyjnym w Azji stawiamy na bardziej specjalistyczne rękawice, w wypadku których możemy uzyskać wyższe marże. Takie rękawice trafiają na najlepsze rynki – mowa przede wszystkim o USA, Japonii oraz Skandynawii. W biznesie deweloperskim też widzimy duży potencjał. Mamy zgromadzone środki i szukamy ciekawych inwestycji. Jesteśmy ostrożni, więc nie angażujemy się pochopnie w projekty związane z nieruchomościami, i dlatego nie mamy jeszcze sfinalizowanych dużych inwestycji w tym segmencie.

Wracając do rękawic – po covidowym boomie nastąpiła duża nadpodaż i rekordowy spadek cen, co mocno uderzyło w wyniki branży. Jak teraz wygląda sytuacja?

Rynek rękawic jest już w nieco lepszej sytuacji. Branża odbiła się od dna, które obserwowaliśmy jakiś czas temu. Ale jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o większym ożywieniu. Nie powinniśmy wrzucać całego rynku do jednego worka, gdyż jest on podzielony na segmenty, a sytuacja każdego z nich jest inna. Mamy na przykład najtańsze rękawice produkowane głównie przez firmy z Chin – ich ceny nadal są niskie i trudno o wypracowanie solidnych marż. W segmencie rękawic premium, czyli takich, na które stawia aktualnie Mercator, widać już poprawę.

Jakie są plany dotyczące struktury własnościowej Mercatora?

Mercator nadal będzie spółką rodzinną notowaną na giełdzie. Pozostaję największym akcjonariuszem, przewodzę RN, a w zarządzanie w coraz większym stopniu są włączani sukcesorzy. Moja córka Monika przejęła stery całej firmy. Mój syn Tomasz szykuje się do dołączenia do Mercatora po zakończeniu studiów. Drugi syn być może wybierze inną ścieżkę, ale widzę też moje wnuki, które nasiąkają atmosferą Mercatora. Nie myślimy teraz o znalezieniu inwestora dla spółki, tym bardziej że mamy poukładany biznes. Mimo iż świat pędzi do przodu coraz szybciej, my podchodzimy do biznesu dość konserwatywnie. Warto jednak podkreślić, że dziś Mercator nie jest tą samą spółką, którą był kilka lat temu. Nie powinniśmy już być postrzegani jako podmiot działający w jednej branży, ale raczej jako platforma inwestycyjna.

Czy w planach jest delisting?

Nie, nie podejmujemy w tym kierunku żadnych kroków, co oczywiście nie znaczy, że nie dostrzegamy uciążliwości wynikających ze statusu spółki giełdowej. Spełnianie licznych wymogów i stosowanie się do kolejnych regulacji bywają bardzo kłopotliwe – mówi się o tym już od dłuższego czasu, ale zmian na lepsze niestety nie widać. Ale patrząc szerzej, w kontekście całej gospodarki, jestem optymistą. Podobnie w kwestii przyszłości Mercatora.

Firmy
Mercator to już nie tylko rękawice. Jakie są plany grupy?
Materiał Promocyjny
Oto 6 ciekawostek, które warto wiedzieć o nowym Suzuki Swift
Firmy
Arctic Paper miał 70,4 mln zł zysku EBITDA w II kwartale '24, poniżej konsensusu
Firmy
Auto Partner przyspiesza, a kurs coraz niżej
Firmy
Kanały Kino Polska TV rosną na reklamie
Firmy
Mercator będzie miał elektrociepłownię
Firmy
Mocno niedowartościowane walory dystrybutorów części do aut