Pracownicy Poczty Polskiej (PP) zmieniają front – prośby o wzrost płacy minimalnej kierowane do zarządu państwowej spółki oraz pełniącego nad nią nadzór ministra aktywów Jacka Sasina nie przyniosły skutku. Teraz więc piszą o interwencję do Donalda Tuska. Jak się dowiedzieliśmy, w liście skierowanym do przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej i przyszłego premiera przedstawiciele niemal 30 organizacji związkowych PP wskazują na fatalną sytuację ekonomiczną operatora i fakt, że w ciągu ośmiu lat wynagrodzenia listonoszy spadły w stosunku do średniej krajowej do najniższego poziomu w historii. Organizacje, które reprezentują ponad 60 tys. osób, poprosiły Tuska o pilną pomoc.
Związkowcy wysłali list do przyszłego premiera zaraz po tym, jak Jacek Sasin odesłał związkowcom Solidarności odpowiedź na ich prośby o podwyżki, twierdząc, że nie może interweniować w działania Poczty. – A czy to samo mówił w czasie wyborów kopertowych? – zastanawia się jeden ze związkowców, z którym rozmawialiśmy.
wydała Poczta Polska w zeszłym roku na wynagrodzenia dla pracowników. To o 400 mln zł więcej niż jeszcze rok wcześniej. W 2024 r. państwową spółkę czeka kolejny wzrost wydatków
Przedstawiciele Solidarności są rozgoryczeni, bo wcześniej wspierali rząd, ale finalnie dostali czarną polewkę. Wspólna Reprezentacja Związkowa (WRZ) zdecydowała się zaangażować w rozwiązanie kryzysowej sytuacji przyszłego premiera. „W ciągu ostatnich ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy wynagrodzenia pracowników PP spadły w stosunku do średniej krajowej do najniższego poziomu w historii firmy. Obecnie wynagrodzenia ponad 70 proc. pocztowców to, łącznie z premią, wartość najniższego wynagrodzenia za pracę” – czytamy w piśmie WRZ wysłanym do Donalda Tuska.
WRZ podaje, że wzrost krajowej płacy minimalnej od stycznia 2024 r. doprowadzi do całkowitego spłaszczenia wynagrodzeń w firmie, a konsekwencją będą masowe odejścia pracowników, co spowoduje pogorszenie jakości usług.