Prace nad silosami na granicy ogłosili już polscy rządzący, a jego pomysłodawcą był prezydent USA Joe Biden. Czy jednak kwestie techniczne i prawne pozwolą na szybkie wdrożenie tego projektu?
Duże zainteresowanie
Bez wątpienia zamknięcie portów w Ukrainie przyciągnęło do producenta elewatorów zbożowych, firmy Feerum, klientów, którzy starają się ocalić swoje plony.
– Bardzo dużo farmerów ukraińskich myśli o tym, żeby ocalić swoje ziarno, transportując i magazynując je przy granicy. Prowadzimy rozmowy z klientami, zarówno takimi, którzy mają zbudowane elewatory na terenie Ukrainy i teraz chcą budować też w Polsce, a także z tymi którzy chcą zbudować pierwszy obiekt. Dostajemy zapytania zarówno na duże elewatory, jak i na mniejsze obiekty, czasem pojedyncze urządzenia – mówi „Parkietowi” prezes Feerum Daniel Janusz.
Trzeba jednak zaznaczyć, że pomoc niezbędna jest w ciągu najbliższych miesięcy, ponieważ zagrożonych zniszczeniem jest około 20 mln ton zbóż. Wydaje się, że w obecnym środowisku prawnym tak szybkie inwestycje nie będą możliwe do realizacji.
– Proces budowy obejmuje znalezienie odpowiedniej lokalizacji, projekt technologiczny i budowlany oraz uzyskanie pozwolenia na budowę. Dopiero po tych czynnościach można rozpocząć budowę. Dodatkowo, do eksploatacji obiektu wymagane jest uzyskanie pozwolenia na użytkowanie, które w Polsce też zajmuje stosunkowo dużo czasu. Czym większa inwestycja, tym więcej potrzeba czasu na jej realizację. Rozwiązaniem tego problemu może być budowa przy granicy polsko-ukraińskiej baz przeładunkowych zarówno docelowych jak i tymczasowych. Obiekty docelowe są rozwiązaniem korzystniejszym, ale w obecnych uwarunkowaniach prawnych ich okres oddania do eksploatacji to około dwóch lat – wyjaśnia prezes Janusz. Tymczasowe rozwiązania z kolei byłyby możliwe do realizacji nawet w obecnych warunkach. Wiąże się z nimi jednak wiele problemów, które wpływają na jakość zmagazynowanego zboża.