Jan Kulczyk, za pośrednictwem kierowanego przez pana Kulczyk Investments, kontroluje 44,2 proc. udziałów w KOV. Czy zamierzacie dokupować lub sprzedać akcje tej spółki?
To jedno z najcenniejszych, strategicznych aktywów w naszym portfelu. W najbliższym czasie nie planujemy zmian dotyczących naszego zaangażowania w spółce. W dalszej przyszłości nie można jednak tego wykluczyć, zwłaszcza jeśli pojawiłaby się okazja do przejęcia lub fuzji, w wyniku której istotnie mogłyby wzrosnąć wartość i potencjał KOV. Szczególnie w kontekście planowanego debiutu na rynku AIM, na którym inwestorzy niezbyt przychylnie patrzą na zbyt dominującą pozycję jednego akcjonariusza. Standardem jest tam zaangażowanie na poziomie około 30 proc. Przy czym w Londynie pojawimy się wyłącznie w wyniku nowej emisji lub transakcji zwiększającej wartość spółki. Jednak niezależnie od scenariusza, nasza rola w KOV się nie zmieni. Będziemy konsekwentnie wspierać i rozwijać spółkę – kapitałowo i na poziomie zarządczym.
Działalność poszukiwawcza wiąże się z dużymi kosztami. Czy KOV ma tyle pieniędzy, aby ją kontynuować, zwłaszcza obecnie, gdy o pozyskanie pieniędzy na rynku nie jest łatwo?
Spółka ma zapewnione finansowanie co najmniej do końca roku. Ostatnio, między innymi na rozwój projektów w Brunei, pożyczyliśmy KOV 12 mln dolarów. Po zakończonych zgodnie z harmonogramem badaniach sejsmicznych na przełomie bieżącego i przyszłego roku zaplanowane są tam wiercenia. Na Brunei patrzymy z optymizmem, bo na jednym z bloków zmieniła się nasza pozycja – jesteśmy operatorem, co pozwala nam na rzeczywistą kontrolę przebiegu projektu. Z kolei działalność na Ukrainie już finansuje się sama. Po doprowadzeniu do ponadczterokrotnego wzrostu produkcji wpływy są na tyle duże, że w połączeniu z kredytem z EBOR, co daje już kilkadziesiąt milionów dolarów, można już nie tylko planować zakup nowych koncesji, ale i przejęcia.
W jakich krajach spółka może je nabywać?