Rozczarowujące wyniki (strata na poziomach operacyjnym i netto) zarząd tłumaczy wzrostem kosztów w związku z wdrażaniem do produkcji kilku projektów jednocześnie i niższym od oczekiwanego wzrostem sprzedaży. – Główną przyczyną były niższe zamówienia od klientów w pierwszych dwóch miesiącach roku, dopiero w marcu sprzedaż osiągnęła wyższy poziom. Dodatkowo duże fluktuacje w poziomie wolumenów zamówień od klientów takich jak Faurecia, Opel i Volkswagen miały bardzo silny wpływ na planowanie produkcji, powodując tym samym pogorszenie wydajności i zwiększenie kosztów. Dodatkowe koszty pracy w nadgodzinach oraz w dni wolne od pracy, a także koszty zewnętrznego wsparcia produkcji negatywnie wpłynęły na wynik – wyjaśnił Andre Gerstner, prezes i największy akcjonariusz Groclinu.

Jednocześnie dodał, że spółka podjęła działania zaradcze. – Aktualnie prowadzimy negocjacje z naszymi klientami, ponieważ sytuacja ta nie jest możliwa do zaakceptowania z naszego punktu widzenia. W przypadku firmy Opel osiągnęliśmy porozumienie w zakresie dostaw siedzeń produkowanych w Niemczech, co powinno wpłynąć pozytywnie na wyniki w II połowie roku. W przypadku Volkswagena również podpisaliśmy umowę, która powinna przynieść poprawę wyników finansowych w kolejnych kwartałach, włączając w to podpisane porozumienie o prawie pierwokupu. W przypadku Faurecii negocjacje ciągle trwają, liczymy na ich pozytywny efekt, który również pozwoliłby na poprawę wyników w krótkim okresie – ujawnił Andre Gerstner.

W I kwartale br. Groclin zanotował 1,3 mln zł straty netto wobec 2,1 mln zł zysku przed rokiem. Strata operacyjna wyniosła 2,42 mln zł wobec 1,54 mln zł zysku rok wcześniej. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 73,8 mln zł i były o ponad 11 proc. wyższe rok do roku.

W tym roku akcje Groclinu radzą sobie dużo gorzej niż rynek. Od stycznia straciły prawie 30 proc. JIM