Krajobraz startupowy w naszym kraju nie napawa optymizmem. Choć w ciągu ostatnich pięciu lat rynek ten wzrósł dwukrotnie, a w Polsce działa już niemal 5 tys. młodych, innowacyjnych spółek, wciąż nie doczekaliśmy się ani jednego jednorożca (startup, który osiągnął wycenę co najmniej 1 mld USD). Jak wynika z najnowszego corocznego raportu Startup Poland, który publikujemy jako pierwsi, tylko 3 proc. takich firm mogło się pochwalić w ciągu ostatniego półrocza przychodami na poziomie co najmniej 125 tys. euro miesięcznie i dynamiką rozwoju przekraczającą 7 proc. Alarmujący jest brak aktywności rodzimych spółek za granicą – ponad 60 proc. badanych startupów skupia się na działalności krajowej.
Wojciech Fedorowicz, partner zarządzający TDJ Pitango Ventures, tłumaczy, że dążenie do zbudowania jednorożca nie powinno być jednak celem samym w sobie, a jedynie elementem, a wręcz „efektem ubocznym", większego planu na rozwój ekosystemu startupowego. – Jeden czempion w całej populacji spółek technologicznych nie musi świadczyć o kondycji rynku – przekonuje.
Jego zdaniem o zdrowym ekosystemie na globalnym poziomie można mówić dopiero wtedy, gdy kraj jest w stanie regularnie wydawać na świat silne spółki o zdrowych fundamentach, które rosną do poziomów wycen powyżej 1 mld USD. – Polska ma wszelkie warunki do tego, by stać się takim miejscem. Potrzeba czasu i efektywnego dostępu do finansowania. Jestem przekonany, że w ciągu najbliższych lat rodzime spółki powinny zasiąść przy dużym stole – twierdzi Fedorowicz.
Jak wskazuje Startup Poland, dziś spółki nie mają kłopotu z dostępem do finansowania, ale są to głównie państwowe i unijne granty. Połowa z nich opiewa na kwoty poniżej 125 tys. euro, a więc nie mówimy o kapitale wystarczającym na prowadzenie w rodzimych startupach prac badawczo-rozwojowych na światowym poziomie. – Brak kapitału na etapie rund B i późniejszych, a więc tam, gdzie inwestycje mierzone są co najmniej dziesiątkami milionów euro, jest jedną z barier szybkiego rozwoju polskich firm technologicznych z globalnym zasięgiem – potwierdza Artur Banach, partner Movens Capital.
O skali wyzwań może świadczyć fakt, że wartość inwestycji funduszy VC w innych częściach Europy jest kilkunastokrotnie wyższa niż w naszym regionie. Analiza funduszu Alfabeat nie pozostawia złudzeń: średnia wartość inwestycji VC w Europie Środkowej i Wschodniej to 200 tys. euro w przeliczeniu na 1 tys. programistów. W przypadku Anglii i Irlandii wskaźnik sięga 2,4 mln euro, a Francji i krajów Beneluksu – 2,5 mln euro.