W przypadku Famuru, w którym jesteśmy większościowym akcjonariuszem od 2002 r., kluczowe są jednak zmiany rozpoczęte półtora roku temu. W rekordowym 2019 r. zanotowaliśmy 2,2 mld zł przychodów i ponad 500 mln zł wyniku EBITDA. Zespołowi Famuru udało się zbudować mocną firmę na arenie międzynarodowej, zdolną wygrywać przetargi w USA czy w Chinach. I wtedy, z kilku powodów, zdecydowaliśmy się na rewolucję. Po pierwsze dlatego, że weszliśmy wówczas w fazę spadkową tego cyklicznego biznesu. Po drugie, zdarzył się covid. Nasi klienci potrafili zamrozić w tym okresie wszystkie swoje inwestycje, a wręcz z nich zrezygnować. I po trzecie, nastąpiła całkowita zmiana polityki energetycznej państwa. Stało się to o kilka lat za późno. Gdyby ta zmiana nastąpiła szybciej, mogłaby być mniej drastyczna i dałaby nam, przedsiębiorcom, więcej czasu na dostosowanie się.
W przypadku Famuru przyjęliśmy więc nową strategię, która zakłada, że firma staje się od dzisiaj holdingiem inwestującym w zieloną transformację. Tak jak mocno jesteśmy negatywnie dotknięci dynamicznym odchodzeniem od węgla energetycznego, tak równie silnie pojawiają się możliwości biznesowe po stronie OZE. Zakładamy, że w ciągu najbliższych trzech lat 70 proc. przychodów Famuru będzie pochodziło z nowego biznesu.
Mocno rozpychacie się na rynku nieruchomości. Jak oceniacie to, co się dzieje dzisiaj? Mamy już bańkę spekulacyjną?
W nieruchomościach mamy kilka segmentów. Dla biur to jest trudny moment. Podjęliśmy decyzję, aby nie rozpoczynać nowych projektów w tym segmencie. Przeorientowaliśmy biznes, podobnie jak wiele innych podmiotów na rynku, w stronę projektów mieszkaniowych. Wciąż prężnie się rozwija obszar logistyczny, napędzany rosnącym handlem internetowym. Najtrudniejsze pytanie dotyczy tzw. mieszkaniówki. Mamy w Polsce wzrost zdolności inwestycyjnych Polaków, którzy kierują swoje oszczędności w stronę nieruchomości, i cały czas tani pieniądz. Oczywiście będziemy mieli do czynienia również z zaostrzeniem polityki monetarnej, ale nie wydaje się, żeby wzrost realnych stóp procentowych był na tyle duży, aby istotnie schłodzić rynek i zmienić nastawienie klientów. Pomimo że Polska w UE zajmuje pozycję lidera w liczbie nowo oddanych mieszkań w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, to według szacunków potrzeba jeszcze 10–15 lat, aby osiągnąć poziom nasycenia rynku zbliżony do średniej europejskiej. Obecnie na ceny wpływają również rosnące ceny materiałów oraz ogromny wzrost kosztów działek i PUM (powierzchnia użytkowa mieszkania – red.). Deweloperzy zaopatrują się dzisiaj w nowy PUM po zupełnie nowych wartościach niż kilka lat wcześniej. To wszystko generuje presję cenową na obecny portfel mieszkań w sprzedaży. Nie widzę możliwości, aby budować taniej. Ceny nieruchomości będą więc dalej rosnąć. W długim terminie ryzykiem jest demografia.
Jakie są plany dla TDJ Estate? Idziecie w Polskę?
Planujemy znacząco zwiększyć obecność i aktywność na rynku mieszkaniowym, zwłaszcza w segmencie standard plus i premium. Celem jest dojście do powtarzalnej sprzedaży tysiąca mieszkań rocznie. Nie jesteśmy od tego daleko. Mamy około 5000 mieszkań w banku ziemi, z tego na Śląsku około 3200, co daje nam lokalnie silną pozycję. Teraz idziemy w Polskę, w kierunku Krakowa i Warszawy, gdzie zakupiliśmy już pierwsze grunty.
CV
Tomasz Domogała jest absolwentem programu Master of Business Administration na Stanford Graduate School of Business w USA. Uzyskał również dyplomy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki oraz University of Loughborough w Wielkiej Brytanii na wydziale Mechanical and Manufacturing Engineering. Od 2004 r. jest członkiem rady nadzorczej Famuru, a od 2010 r. jej przewodniczącym. W tym samym roku objął funkcję przewodniczącego rady nadzorczej funduszu TDJ i zarazem przejął kontrolę nad spółkami wchodzącymi w skład portfela inwestycyjnego jako właściciel całej grupy TDJ. DOS