W związku z ostatnimi wydarzeniami wokół banków inwestorzy zaczęli oczekiwać zmian w polityce monetarnej. Czy ECB i Fed są na to gotowe?
Po wielu latach ultraniskich stóp procentowych, dużej płynności i ilości pieniądza mamy okres podwyżek stóp, które przez pewien czas rynek ignorował. W ostatnim czasie obserwujemy szokowe czy gwałtowne zdanie sobie sprawy, że są negatywne konsekwencje wysokich stóp procentowych. Przypomnijmy – wyższe stopy procentowe przekładają się na zwyżki rentowności obligacji, co z kolei oznacza spadek ich cen. Banki, z których klienci masowo zaczęli wypłacać pieniądze, musiały nagle sprzedać obligacje dużo poniżej ceny bilansowej, stąd ich kapitały nadzorcze, regulacyjne mocno spadły i stały się niewypłacalne. Patrząc po zmienności oczekiwań co do stóp procentowych, można powiedzieć, że inwestorzy chcą wymusić na bankach centralnych, szczególnie Fedzie, całkowitą zmianę polityki monetarnej. Moim zdaniem, gdyby Fed na najbliższym marcowym posiedzeniu nie podwyższył stóp choćby o 25 pkt baz., rynek mógłby to odebrać nawet negatywnie, odczytując to jako kiepską sytuację gospodarki. Reakcja mogłaby być nawet gorsza niż w wypadku wyższej podwyżki, co przez długi czas było scenariuszem bazowym. Jeszcze dwa tygodnie temu rynek zakładał, że Fed będzie podwyższał stopy do czerwca bądź lipca, przy czym teraz gra jest pod obniżki od czerwca. Fed ma teraz dylemat – czy walczyć z inflacją kosztem gospodarki w krótkim i średnim terminie albo się poddaje gospodarce czy rynkowi finansowemu w krótkim terminie, ale pozostaje z inflacją przez dłuższy okres. Ja spodziewam się jednak podwyżki stóp o o 25 pkt baz. w przyszłym tygodniu.
Co to oznacza dla rynków obligacji?
Z punktu widzenia długu następuje istotna zmiana. Rentowności polskich obligacji dziesięcioletnich cały czas oscylują wokół 6 proc., ale co jest ciekawe, rentowności na rynkach bazowych wyraźnie spadają. Amerykańskie oddalają się mocno od 4 proc., a niemieckie od 3 proc. Spread rośnie, bo na rynkach bazowych rentowności spadają szybciej. Krótko mówiąc, mamy odejście od ryzykownych aktywów, przejście do bezpiecznych przystani, którymi w ujęciu globalnym są amerykańskie i niemieckie obligacje. Powrót do dolara ma swoje konsekwencje w postaci odpływu z rynków wschodzących. Teraz obligacje skarbowe w ujęciu globalnym są preferowaną klasą aktywów.