Dobrą ilustracją obrazkowego informowania o stanie koniunktury w gospodarce (a faktycznie w przemyśle przetwórczym) jest indeks PMI, traktowany przez niektórych nieomal jak wyrocznia. Indeks PMI został tak skalibrowany, że jego wartość 50 przedstawia sytuację neutralną, powyżej 50 – pozytywną, poniżej 50 – negatywną. Ale badanie PMI jest ankietą opartą na opiniach menedżerów, a nie statystyką tworzoną z tzw. twardych danych liczbowych pochodzących ze sprawozdań przedsiębiorstw.
Indeks PMI ma jedną zaletę i poważne wady. Jego niewątpliwą zaletą jest równoczesne publikowanie go w wielu krajach świata, co stwarza możliwość porównań. Takie same informacje publikuje też Eurostat. Wady to opieranie się na zaledwie kilkuset ankietach oraz generowanie fałszywych sygnałów niemających potwierdzenia ex post w statystyce wolumenu produkcji. Działo się tak między innymi w 2023 r.
Tydzień przed indeksem PMI GUS co miesiąc publikuje oparte na próbie kilku tysięcy przedsiębiorstw, obliczane analogicznie do PMI wskaźniki stanu koniunktury, które na ogół nie wysyłają fałszywych sygnałów. Można by powiedzieć: cudze chwalicie, swego nie znacie. Swoją drogą GUS mógłby nadawać więcej rozgłosu swoim wskaźnikom stanu koniunktury.
W ostatnich dwóch dekadach, wzorem mody idącej z Zachodu, media, a coraz częściej nawet analitycy, za punkt odniesienia do oceny pojawiających się danych statystycznych nie przyjmują merytorycznych ocen czy analiz zjawiska, lecz średnią tzw. oczekiwań rynku, na ogół kilkunastu ankietowanych ekspertów. Minięcie się publikowanych statystyk z oczekiwaniami, co najczęściej ma miejsce, prowadzi do informowania opinii publicznej odpowiednio o pogorszeniu lub poprawie parametrów zjawiska. Dzieje się tak nawet w przypadkach minimalnych różnic.
Procesy gospodarcze nie przebiegają w sposób prostoliniowy, falowanie trendu jest powszechnie obserwowane. Dość często pojawiają się odchylenia od trendu. Teoria ekonomii określa je jako wahania przypadkowe. Czymś innym są wahania sezonowe, które są często eliminowane w szeregach czasowych danych. O faktycznej zmianie trendu można mówić w odpowiedzialny sposób dopiero wtedy, gdy zauważalne odchylenie utrzymuje się w dwóch lub trzech następujących po sobie miesiącach. Tymczasem niektórym komentatorom zdarza się, że jedno odchylenie od trendu staje się argumentem do głoszenia zmiany tendencji.