Mamy coraz mniej rezerwy do produkcji prądu. Gaz ma pomóc

Rezerwa mocy do produkcji prądu spadła w ubiegły poniedziałek poniżej 5 proc. To ryzykowny poziom, ale operator zapewnił bezpieczne funkcjonowane systemu. Żadnych kolejnych awarii nie było i szybko odbudował rezerwę.

Publikacja: 26.08.2024 06:00

Mamy coraz mniej rezerwy do produkcji prądu. Gaz ma pomóc

Foto: Bloomberg

Problemy polskiej energetyki znów uwidoczniły się w minionym tygodniu. Niektórym blokom węglowym przydarzyły się niegroźne awarie. Wydarzyły się one jednak w niefortunnym momencie, a więc tuż przed zachodem słońca, kiedy rezerwa mocy do produkcji prądu jest jak najmniejsza. Wówczas słońce zachodzi, a bloki węglowe dopiero są przystosowywane do pracy na wyższych obrotach, aby produkować wieczorem więcej energii.

W poniedziałek 19 sierpnia rezerwa mocy wyniosła po godzinie 20 ledwie 600 MW. To mniej więcej wielkość sporej wielkości jednego bloku węglowego. Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Polskie Sieci Elektroenergetyczne nadal prowadzą przegląd tzw. rynku mocy, a więc mechanizmu, który ma bronić polską energetykę przed nagłym spadkiem mocy do produkcji energii elektrycznej. Zmiany w prawie miałyby nastąpić na przełomie roku.

Feralny poniedziałek

Nadzorca systemu energetycznego przyznaje, że zdarzają się okresy, gdy bilans mocy jest napięty, jednak w ostatnich dniach nie zidentyfikowano zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Mimo to w poniedziałek 19 sierpnia według planu koordynacyjnego, który jest przygotowywany dzień wcześniej, zachowana miała być rezerwa mocy powyżej 1 GW. To stanowiło 4,8 proc. rezerwy mocy. Ostatecznie – już po działaniach zaradczych operatora – rezerwa skurczyła do 600 MW. – W ciągu dnia niedostępność lub ograniczenia produkcji zgłosiły jednostki wytwórcze o łącznej mocy ponad 1 GW. Dodatkowo przechodzący przez Polskę front burzowy spowodował, że farmy wiatrowe pracowały z mocą o ponad 500 MW mniejszą niż prognozowana – tłumaczy Maciej Wapiński, rzecznik prasowy PSE. Mimo kruchej rezerwy PSE zapewniły możliwość bezpiecznego zarządzania systemem bez konieczności sięgania po środki takie jak np. awaryjny import energii. Jednak jeśli z awarią zmierzyłby się kolejny blok, mogłoby to być już bardzo ryzykowne dla systemu energetycznego. PSE uspokajają i wskazują, że rezerwy mocy są właśnie po to, by z nich korzystać przy wystąpieniu nieplanowanych sytuacji – tak jak miało to miejsce 19 sierpnia.

Co do zasady, przy planowaniu na kolejną dobę operator systemu przesyłowego dąży do zapewnienia 9-proc. nadwyżki dostępnych mocy ponad prognozowane zapotrzebowanie. W ciągu dnia rezerwa nie powinna spaść poniżej poziomu mocy, z którą w danej chwili pracuje największy blok w systemie.

Rynek mocy nie mógł pomóc

PSE mają także narzędzia, jak bronić się przed zjawiskiem kurczącej się rezerwy. Poza awaryjnym importem energii jest także mechanizm rynku mocy. W ramach tego narzędzia PSE przywołują w chwili zagrożenia do świadczenia pracy wszystkie bloki, które taką umowę mocową mają. Są warunki przywołania wszystkich, którzy mają takie umowy z PSE, za które operator płaci.

Ogłoszenie okresu przywołania na rynku mocy musi zostać ogłoszone, gdy poziom dostępnej rezerwy spadnie poniżej 4 proc. prognozowanego dzień wcześniej zapotrzebowania w okresie operatywnego planowania pracy KSE. Ta rezerwa jednak istotnie spadła. Jednocześnie okres przywołania nie może zostać ogłoszony później niż na osiem godzin przed godziną dostawy energii. W przypadku 19 sierpnia nie było zatem możliwości ogłoszenia okresu przywołania, ponieważ dostępne rezerwy zmniejszyły się dopiero po południu.

Taka sytuacja jak w minionym tygodniu zdarzyła się w lipcu 2022 r. Wówczas 4 lipca o godz. 19 rezerwy mocy nie było. Poziom rezerwy zależy przede wszystkim od dostępnych zasobów wytwórczych (w polskich realiach przede wszystkim elektrowni węglowych i w mniejszym stopniu gazowych) – spodziewanej generacji źródeł odnawialnych oraz dostępności mocy bloków konwencjonalnych – a także salda wymiany międzysystemowej, odniesionych do wysokości prognozowanego zapotrzebowania.

– W ostatnim czasie najniższe poziomy rezerwy występują wieczorami, gdy spada generacja z fotowoltaiki i zapotrzebowanie musi zostać zaspokojone przez elektrownie konwencjonalne. Przy dużej zamienności zapotrzebowania oraz generacji niesterowalnej, elektrownie konwencjonalne nie zawsze mają możliwość uruchomienia na szczyt wieczorny – tłumaczy Wapiński.

Poziom rezerwy zależy przede wszystkim od dostępnych zasobów wytwórczych (w polskich realiach przede wszystkim elektrowni węglowych i w mniejszym stopniu gazowych) – spodziewanej generacji źródeł odnawialnych oraz dostępności mocy bloków konwencjonalnych – a także salda wymiany międzysystemowej, odniesionych do wysokości prognozowanego zapotrzebowania.

Czytaj więcej

Ile zarobią kolejni inwestorzy offshore? Rząd podał kluczową cenę

Awarie w ostatniej chwili

Co stało za przyczyną spadku tej rezerwy? Niedyspozycyjność bloków węglowych. Polska Grupa Energetyczna informuje nas, że feralnego 19 sierpnia br. postoje awaryjne miały bloki: nr 11 w Elektrowni Bełchatów – moc zainstalowana: 390 MW, nr 8 w Elektrowni Opole – moc zainstalowana: 232 MW. – Postój w Elektrowni Bełchatów wynikał z nieszczelności wewnątrz kotła i trwał od 18 sierpnia do 20 sierpnia. Z kolei w Elektrowni Opole postój wynikał z nieszczelności kolektora wylotowego na wodzie chłodzącej i trwał od 19 sierpnia do 21 sierpnia – informuje nas PGE. Bloki w postojach awaryjnych 19 sierpnia br. stanowiły około 5 proc. mocy zainstalowanej PGE GiEK (spółka córka Grupy PGE). To właśnie problemy w Opolu mogłyby odpowiadać za spadek rezerwy mocy do produkcji energii poniżej prognoz PSE.

To jednak nie koniec problemów z mocą tego dnia. Jak informuje nas Tauron, w poniedziałek 19 sierpnia w Elektrowni Połaniec od godz. 7.30 do 17.30 nie pracował jedynie blok nr 3 z powodu niewielkiej usterki skraplacza. Z kolei blok nr 4 od 19 do 21 sierpnia jest w postoju planowym ze względu na remont bieżący. – Pozostałe bloki pracowały tego dnia i nadal pracują zgodnie z potrzebami operatora PSE. Także w Enei Wytwarzanie w poniedziałek 19 sierpnia bloki pracowały zgodnie z potrzebami PSE – zapewnia nas grupa Enea. Jedynie Tauron tego dnia nie raportował o żadnych problemach. – W poniedziałek nie odnotowaliśmy żadnego awaryjnego wyłączenia. 19 sierpnia Tauron Wytwarzanie utrzymywał w rezerwie duży zapas mocy.

W kontekście PGE warto także dodać, że jakąkolwiek rezerwę mocy udało się utrzymać m.in. dzięki pracy nowego bloku gazowego w Elektrowni Dolna Odra Gryfino B9 o mocy blisko 700 MW. Blok został oficjalnie przekazany do eksploatacji 14 sierpnia. W kluczowym momencie, kiedy rezerwa mocy wynosiła 3 proc., blok pracował niemal z pełnym obciążeniem 650 MW. Kolejny blok gazowy w tej elektrowni o mocy blisko 700 MW ma zostać oficjalnie oddany do użytku pod koniec września.

Parkiet

Osiem godzin to za długo

Jak wynika z naszych rozmów z menedżerami firm energetycznych, problem ew. braku mocy może w kolejnych latach być nieco mniejszy niż teraz dzięki oddawanym do użytku nowym blokom gazowym, jak PGE w Dolnej Odrze, planowanej elektrowni gazowej w Rybniku oraz zbliżającym się ku końcowi pracom nad budową elektrowni gazowych w Ostrołęce i Grudziądzu. Niemniej jednak uważają, że mechanizm rynku mocy jest konieczny do utrzymania. Najważniejszą kwestią, która będzie zapewne przedmiotem ożywionej debaty podczas planowanego finału przeglądu obecnego mechanizmu rynku mocy, stanie się zmniejszenie okresu przywołania rynku mocy. Jak wspomnieliśmy, obecnie to minimum osiem godzin od spodziewanych problemów. Jednak operator nie mógł 19 sierpnia z tego mechanizmu skorzystać, bo awaria zdarzyła się znacznie później. Menedżerowie niektórych firm sugerują konieczność skrócenia tego okresu. – Być może warto rozważyć dwa mechanizmy. Rynek mocy dla elektrowni, które potrzebują minimum ośmiu godzin na przygotowanie się do pracy (tak jak jest to teraz) oraz pojawienie nowej opcji dla bloków, które są w stanie uruchomić się znacznie szybciej niż osiem godzin. Takie oferty mogłyby być lepiej wynagradzane za swoją szybkość – słyszymy od jednego z menedżerów. Innego zdania mogą być jednak właściciele elektrowni węglowych, dla których skrócenie tego czasu może oznaczać wykluczenie z rynku mocy lub ryzyko mniejszych przychodów.

Być może i w tę stronę będą podążać propozycje PSE. – Wiele rzeczy trzeba zmienić w rynku mocy, także tę (czas przywołania: osiem godz. – red.). Rynek mocy powinien wspierać tylko elastyczne źródła, w szczególności kogenerację z magazynami ciepła oraz typowe źródła szczytowe – napisał na portalu „X” prezes PSE Grzegorz Onichimowski.

Energetyka
Analitycy liczą wartość elektrowni Cyfrowego Polsatu
Energetyka
Rafako składa wniosek o upadłość jednej ze swoich spółek. "Nie udało się uniknąć najgorszego"
Energetyka
TGE planuje nowe produkty, ale czeka na powrót obliga
Energetyka
Orlen sprzeda część udziałów Energi? Jest postulat
Energetyka
Cena za energię z wiatraków na morzu może uniemożliwić ich powstanie
Energetyka
Offshore PGE bezpieczny mimo braku wydzielenia węgla