Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że tempo wymiany liczników w Polsce, niezbędnych, aby w polskich domach mogła zagościć szerzej transformacja energetyczna, jest zbyt wolne. URE nie dysponuje jeszcze danymi za 2023 r., ale naszej redakcji udało się ustalić, ile liczników spółkom dystrybucji udało się już wymienić. Tempo wyraźnie przyspieszyło. Bez wymiany liczników nie jest możliwa instalacja domowej fotowoltaiki czy skorzystanie z taryf dynamicznych, które będą mogły się pojawić w Polsce od sierpnia tego roku.
Prawne wymogi
Prezes urzędu rozpoczął na początku tego roku doroczny monitoring instalacji liczników zdalnego odczytu. Wedle danych z 2023 r. operatorzy sieci dystrybucji zostali poproszeni o przedstawienie stanu na 31 grudnia 2022 r. Z informacji przekazanych przez OSD wynikało, że jedynie 7,02 proc. zainstalowanych układów pomiarowo-rozliczeniowych spełnia wymagania rozporządzenia ministra klimatu i środowiska dot. systemu pomiarowego.
– W styczniu 2024 r. OSD zostali poproszeni o przedstawienie danych dotyczących instalacji liczników zdalnego odczytu wg stanu na 31 grudnia 2023 r. Proces weryfikacji i analizy danych nie został jeszcze zakończony – informuje nas rzeczniczka prasowa URE Magdalena Dąbrowska.
Zaległości były jak dotychczas bardzo duże i wątpliwym wydawało się, że wszystkie spółki energetyczne spełnią wymóg prawa energetycznego, które zakłada, że instalacja liczników zdalnego odczytu do końca ub. roku miała objąć co najmniej 15 proc. łącznej liczby punktów poboru energii u odbiorców końcowych. Oznaczałoby to podwojenie liczby wymiany liczników w zaledwie rok. Ile udało się już wymienić liczników, to jest obecnie przedmiotem postępowania URE, ale „Parkietowi” udało się ustalić, że spółki jednak spełniły ten obowiązek w 2023 r.