Energetyka zarabia coraz więcej. Wskazują na to wyniki spółek za pierwszy kwartał tego roku. Największy koncern energetyczny, czyli PGE, zwiększył przychody rok do roku o 40 proc., natomiast Enea o 43 proc., a Tauron nawet o 52 proc. Rodzi to pytania, czy spółki nie mają zbyt wysokich marż i nie zarabiają na kryzysie. Szacunkowe dane wskazują na „ponadprzeciętne" marże, których źródła – zdaniem ekspertów – należy szukać w czynnikach zewnętrznych, jak rekordowe ceny surowców.
Od czego zależy marża?
Czy oznacza to, że spółki zyskują niewiarygodnie wysokie marże przy takich cenach prądu? Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, tłumaczy, że marże w energetyce zależą od tego, która najdroższa elektrownia (technologia) pokrywa zapotrzebowanie na energię w systemie elektroenergetycznym. – Za tym hasłem kryje się wiele fundamentów, natomiast na tę chwilę najważniejszymi są: koszty krańcowe oraz rezerwa mocy produkcji prądu w systemie – wyjaśnia. Największymi składnikami kosztów krańcowych dla elektrowni konwencjonalnych są: koszt kontraktów emisyjnych oraz koszt paliwa.
Wymienione czynniki wpływają w różnym stopniu na poszczególne technologie, dla bardziej emisyjnego węgla brunatnego główne skrzypce gra koszt CO2, dla obiektów opalanych gazem najważniejszy jest koszt paliwa. – W dużym uproszczeniu, jeżeli najdroższa jednostka pokrywająca zapotrzebowanie na moc to jednostka gazowa z kosztem krańcowym równym 1030 zł/MWhe, to nowa jednostka opalana węglem kamiennym zarabia 160 zł/MWhe marży – wylicza. Roszkowski wskazuje na ważne założenie, które warunkuje szacunki. Podana marża występuje przy założeniu, że jednostka faktycznie kupuje węgiel na rynku dnia następnego. – Szacując po wynikach spółek węglowych, średnia cena węgla z polskich kopalni waha się około 15 zł/GJ. To zdecydowanie niżej niż na rynku europejskim ARA – mówi.
Analitycy IJ wskazują także na kolejny czynnik, rezerwę mocy w systemie i jej wielkość. – W momentach, kiedy zapotrzebowanie na moc w systemie jest wysokie, i ilość jednostek pozostających w gotowości, aby wspierać system jest mała, każda MW energii jest na wagę złota. Skutkuje to tym, że ceny są wyższe, niż to wynika z kosztów krańcowych i jednostki wytwórcze są beneficjentami wyższej marży – tłumaczy prezes IJ.